- Dwa razy w swojej długiej historii Polska traciła niepodległość, dwa razy tę niepodległość odzyskiwała, dwa razy też, co nie zdarzyło się w historii innych narodów (...) tworzyła w konspiracji państwo podziemne - mówił Bronisław Komorowski przed stołecznym Pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej. Uczcił w ten sposób przypadającą we wtorek 150. rocznicę wybuchu powstania styczniowego.
Prezydentowi towarzyszyła m.in. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz, z którą wspólnie złożył wieniec pod pomnikiem.
Bronisław Komorowski zaznaczył, że rozpoczęcie obchodów 150. rocznicy wybuchu powstania styczniowego pod Pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej jest najlepszym miejscem, ponieważ "podkreśla związek pokoleń walczących o wolność Polski, jedność tego niezwykłego doświadczenia, jakie wynikało nie tylko z marzenia o wolności, ale z marzenia polskich pokoleń o własnym państwie".
Obchody prezydenckie
Wczesnym popołudniem (godz. 13.00) Bronisław Komorowski weźmie udział w otwarciu wystawy "Powstanie Styczniowe w 150-tą rocznicę narodowego zrywu" w Muzeum Wojska Polskiego.
Następnie będzie uczestniczył w uroczystości zapalenia zniczy na mogiłach powstańców z 1863 roku na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach przy Kwaterze Powstańców Styczniowych. Odbędzie się tam również modlitwa ekumeniczna oraz apel poległych (godz. 16.00).
Oddzielne świętowanie
Obchody rocznicy wybuchu Powstania styczniowego organizuje też dziś społeczny komitet, którego honorowym przewodniczącym jest prezes PiS Jarosław Kaczyński. O godzinie 18.00 odbędzie się uroczysta msza święta w Katedrze Polowej WP w Warszawie w intencji ojczyzny i poległych Powstańców. Po niej uczestnicy przemaszerują pod Pomnik Stracenia Rządu Narodowego - Krzyż Romualda Traugutta. Tu zaplanowano m.in. apel poległych, zapalenie zniczy oraz rekonstrukcję historyczną walk powstańczych.
Zryw narodowy
Powstanie styczniowe, największy zryw niepodległościowy XIX w., rozpoczęło się 22 stycznia 1863 r. Manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego. Objęło tereny zaboru rosyjskiego i miało charakter wojny partyzanckiej. Jak oceniają historycy, podczas powstania miało miejsce ponad tysiąc starć, a siły polskie miały w sumie ok. 200 tys. osób. Jego pierwszym przywódcą był Ludwik Mierosławski, który jednak po miesiącu utracił tę funkcję. Później dyktatorami powstania byli Marian Langiewicz i Romuald Traugutt, który stał się tragicznym symbolem zrywu. Aresztowany na skutek denuncjacji i więziony na Pawiaku został skazany przez rosyjski sąd wojskowy na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano na stokach Cytadeli Warszawskiej 5 sierpnia 1864 r. Po zakończeniu powstania Polaków dotknęły liczne represje m.in. konfiskata majątków szlacheckich, kasacja klasztorów na obszarze Królestwa Polskiego, wysokie kontrybucje i aktywna rusyfikacja. Za udział w powstaniu władze carskie skazały na śmierć ok. 700 osób. Na zesłanie skazano co najmniej 38 tys. osób.
Autor: mn, ktom//bgr/kdj/k / Źródło: tvn24.pl, PAP