Sąd postanowił odebrać dziecko 14-letniej Dorocie, bo uznał ją za osobę zdemoralizowaną. Dziewczyna twierdzi, że kocha swoje dziecko i chciałaby je wychowywać. Temida jest jednak nieprzejednana. A młoda matka jest coraz bardziej zaniepokojona tym, że na zawsze straci kontakt ze swoim dzieckiem. Do akcji wkroczył Rzecznik Praw Dziecka.
14-letnia Dorota jest bardzo dobrze znana łęczyckiej policji. Wielokrotnie była notowana przez tamtejszych stróżów prawa, nie chodzi też do szkoły i sprawia kłopoty wychowawcze. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, kiedy w wyniku gwałtu, dziewczynka zaszła w ciążę.
Uciekła z malcem ze szpitala
Kilka dni po porodzie, młoda matka dowiedziała się, że – decyzją sądu – jej synek musi trafić do pogotowia opiekuńczego. Zabrała więc malca i uciekła z nim ze szpitala w Łęczycy. Tego samego dnia została odnaleziona przez policję w Łodzi. Nastolatka zeznała, że zabrała noworodka, bo nie zgadza się z decyzją sądu. Choć jej synek jest owocem gwałtu, Dorota deklaruje, że bardzo go kocha i chce go wychowywać. Nie wyobraża sobie, że chłopczyk może zostać jej odebrany i oddany obcym ludziom.
Codziennie przychodzi do pogotowia
Jeżeli okaże się, że dziecku nic nie zagraża, to nie widzę powodu, żeby nie było przy kochających je osobach Marek Michalak, rzecznik praw dziecka
Nie może jednak liczyć na to, że babcia dziecka dostanie prawo do bycia matką zastępczą dla wnuczka. Kobieta sama utraciła prawo do opieki nad częścią swoich dzieci.
14-letnia matka codziennie przychodzi do pogotowia opiekuńczego i karmi swoje dziecko piersią. Z relacji pracowników pogotowia wynika, że dziewczynka troskliwie zajmuje się malcem. Dorota tłumaczy, że nie chce stracić kontaktu ze swoim dzieckiem i chce je wychowywać. Jak mówi, może warunki w jej mieszkaniu nie są wygodne, ale ona i jej rodzina jest w stanie troskliwie zająć się swoim dzieckiem.
Rzecznik wkracza do akcji
Jednak Temida jest nieprzejednana i twierdzi, że decyzja o oddaniu dziecka do pogotowia opiekuńczego podyktowana była dobrem noworodka. Całą sprawą zainteresował się rzecznik praw dziecka. – Kazałem swoim prawnikom udzielić dziewczynie niezbędnej pomocy – zapewnił w TVN24 Marek Michalak.
Rzecznik praw dziecka podkreślił, że "mamy tu do czynienia z dwójką dzieci", bo 14-latka również jest dzieckiem. Michalak zapewnił, że polecił już swoim pracownikom przeprowadzenie rzetelnego wywiadu środowiskowego na temat warunków, w których mieszka rodzina pretendująca do wychowywania dziecka. - Jeżeli okaże się, że dziecku nic nie zagraża, to nie widzę powodu, by było przy kochających go osobach - zadeklarował Michalak. I stwierdził, że w przypadku pozytywnych wyników kontroli, będzie wnosił do sądu o zmianę zarządzenia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP