Te informacje, które my posiadamy - nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów - świadczyły o tym, że zdrowie i życie Ibrahima były zagrożone - powiedział w TVN24 rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka, uzasadniając decyzję o wszczęciu procedury Child Alert. Mówił też o sprzecznych informacjach dotyczących prawa rodziców 10-latka do opieki nad nim. - Najważniejsze dla nas jest życie i zdrowie chłopca. Sytuację prawną mają ustalić rodzice w sądzie - podkreślił.
W poniedziałek policja uruchomiła procedurę Child Alert w związku z zaginięciem 10-letniego Ibrahima w Gdyni. Jak podała, o porwanie podejrzewany jest ojciec 10-latka, obywatel Maroka. W komunikacie napisano, że mężczyzna może być niebezpieczny. Policja apeluje o kontakt do wszystkich, którzy mają jakieś informacje na temat chłopca.
Matka Ibrahima przekonuje, że belgijski sąd pozbawił ojca dziecka praw rodzicielskich. Policja również informowała w poniedziałek, że "decyzją sądu ojciec Ibrahima jest całkowicie pozbawiony władzy rodzicielskiej nad dzieckiem". Jednak, jak przekazała w poniedziałek TVN24 prokuratura w Antwerpii, w październiku 2018 roku tamtejszy sąd podjął decyzję o tym, że chłopiec ma zostać z ojcem.
"O wszystkich ustaleniach, które mamy, nie mogę mówić"
We wtorek gościem "Wstajesz i wiesz" w TVN24 był Mariusz Ciarka, rzecznik Komendanta Głównego Policji. Podkreślał, że "sytuacja prawna zarówno dziecka, jak i pomiędzy rodzicami nie ma decydującego wpływu na wszczęcie poszukiwań".
- Child Alert to uzupełnienie tych poszukiwań. Najważniejsze dla nas jest życie i zdrowie chłopca. Informacje, które posiadaliśmy w momencie złożenia zawiadomienia o zaginięciu, jak i te, które do nas napływały - cała historia, przeszłość ojca tego chłopca - uzasadniały i uzasadniają wszczęcie poszukiwań - mówił.
Zaznaczył, że "o wszystkich ustaleniach, które ma policja, nie może mówić". - Ale byliśmy bardzo powściągliwi. Nie odnosiliśmy się do tego, co mówiła mama, biorąc pod uwagę to, że mogą nią kierować emocje - powiedział Ciarka.
Podkreślał, że dla policji "nie aż tak ważne są kwestie prawne". - Ponieważ te informacje, które my posiadaliśmy i posiadamy - nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów - świadczyły o tym, że zdrowie i życie Ibrahima były zagrożone - mówił rzecznik.
"Sytuację prawną mają ustalić rodzice w sądzie"
Ciarka był pytany, skąd w poniedziałkowym komunikacie policji wzięła się informacja, że "decyzją sądu ojciec Ibrahima jest całkowicie pozbawiony władzy rodzicielskiej nad dzieckiem". Nie odpowiedział bezpośrednio na to pytanie.
- W komunikacie podaliśmy informację, że ten mężczyzna jest niebezpieczny i rysopis chłopca. To niektóre media w dniu wczorajszym, zamiast skupić się na poszukiwaniach chłopca - za co bardzo dziękujemy, większość mediów odpowiedziało na apel i ideę Child Alertu - zaczęły ciągnąć za język kobietę i ustalać poboczne wątki - przekonywał rzecznik KGP.
Podkreślił, że "sytuację prawną mają ustalić rodzice w sądzie i to jest domena sądu - belgijskiego czy polskiego". - Kiedy upewnimy się, że dziecko jest całe i zdrowe, to nasza rola będzie wtedy znikoma. Wszystko przejmie wymiar sprawiedliwości - powiedział Ciarka.
Prokuratura ma "wyrok sądu, który przedłożyła matka"
Śledztwo w sprawie uprowadzenia chłopca prowadzi Prokuratura Rejonowa w Gdyni. Rzeczniczka tego organu Grażyna Wawryniuk przekazała we wtorek Polskiej Agencji Prasowej, że w prokuraturze jest "wyrok sądu, który przedłożyła matka uprowadzonego dziecka".
Według tego dokumentu, belgijski sąd w lipcu 2018 roku przyznał opiekę rodzicielską nad dzieckiem matce. Prokuratura w Antwerpii informowała, że wyrok tamtejszego sądu o tym, że Ibrahim ma zostać z ojcem, zapadł później - w październiku 2018 roku.
- Nie mamy żadnych dokumentów potwierdzających sytuację opisaną przez media w poniedziałek wieczorem. Będziemy musieli wszystko zweryfikować i ustalić sytuację prawną dziecka - dodała rzeczniczka gdyńskiej prokuratury.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24