"Nauczycielka-polityk PO chciała wysłać uczniów na putinowski film A. Holland"- napisał w mediach społecznościowych wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, który startuje do Sejmu z listy PiS, o Marzannie Gądek-Radwanowskiej, która startuje z KO. Polityczka oddała sprawę do sądu w trybie wyborczym i wygrała. Sąd wskazał, że wiceminister nawet nie widział "Zielonej granicy", a publikował o niej posty.
Marzanna Gądek-Radwanowska jest nauczycielką historii w liceum ogólnokształcącym w Kędzierzynie-Koźlu. "Udziela się również społecznie, zajmując się edukacją dotyczącą m. in. przekształcania po 1945 roku Państwa Polskiego w mechanizm zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu dokonywanych przez władze komunistyczne" - napisał o niej Sąd Okręgowy w Opolu w uzasadnieniu wyroku przeciw wiceministrowi spraw zagranicznych Pawłowi Jabłońskiemu.
Oboje kandydują w wyborach parlamentarnych. Gądek-Radwanowska z KO w okręgu 21, Jabłoński z PiS w okręgu 30. Nauczycielka wniosła do sądu w trybie wyborczym o nakazanie wiceministrowi "sprostowania nieprawdziwych informacji o rzekomym zamiarze wysłania przez wnioskodawczynię uczniów na putinowski film A. Holland".
Gądek-Radwanowska wygrała. Sędzia Marcin Ilków nakazał Jabłońskiemu zamieszczenie sprostowania w tych samych mediach społecznościowych, w których opublikował nieprawdę.
Zaproponowała wyjście na film "Zielona granica", nie wszyscy rodzice się zgodzili
Sąd ustalił, że 19 września Gądek-Radwanowska zaproponowała dyrekcji szkoły wyjście do kina na film Agnieszki Holland "Zielona granica". Dyrekcja zgodziła się pod warunkiem, jeśli wychowawcy zbiorą zgody od rodziców uczniów. Nie wszyscy rodzice się zgodzili, dlatego do wyjścia nie doszło.
Jabłoński: chciała wysłać uczniów na putinowski film, rodzice zaprotestowali
22 września Jabłoński umieścił na swoich kontach w mediach społecznościowych następujący post, nawołując do jego dalszego udostępniania: "Podajcie dalej - ta bezczelność powinna zostać nagłośniona!! Nauczycielka-polityk PO (kandyduje do Sejmu, szczyci się zdjęciami z prorosyjskim Kołodziejczakiem) chciała wysłać uczniów na putinowski film A. Holland. Rodzice zaprotestowali. Co robi @onetpl, ocieplający wizerunek Putina? Atakuje polskich RODZICÓW, za to że wyrazili swoje zdanie – atakuje ich, że są 'związani z PiS'. O tym, że nauczycielka jest politykiem PO – drobnym druczkiem pod koniec artykułu [dwie ikonki świń] Świnie — to w tej sytuacji łagodne określenie".
Jabloński w odpowiedzi na wniosek sądowy stwierdził, że jego posty to nie agitacja wyborcza, tylko opinia. Jego zdaniem nie naruszają dóbr osobistych Gądek-Radwanowskiej, a głównie odnoszą się do nierzetelności dziennikarskiej. Jednak sąd uznał, że "wyłączną intencją autora (postów - red.) była próba deprecjacji wnioskodawczyni (Gądek-Radwanowskiej - red.) nie jako nauczyciela, ale jako kandydatki na posła w nadchodzących wyborach, a kwestia 'oceny pracy' dziennikarzy i ich rzetelności bądź jej braku ma raczej wtórny charakter i ma na celu ukryć prawdziwe intencje ich autora".
Dlatego sąd skupił się na zwrocie, dotyczącym wysłania uczniów na "putinowski film".
Sąd: Jabłoński pisał posty rano, film miał premierę wieczorem
"W aktualnej sytuacji politycznej, trwającej wojnie za naszą wschodnią granicą spowodowaną przez agresję Rosji, której prezydentem jest Władimir Putin, który był jej głównym inicjatorem użycie zwrotu 'putinowski' stawia osobę, wobec której go użyto, w jednoznacznym bardzo złym świetle. Tak samo jest w przypadku użycia takiego zwrotu wobec jakiegoś produktu, dzieła sztuki, programu artystycznego, wydarzenia społecznego, gazety, czy też filmu. Zwrot 'putinowski' wobec filmu Agnieszki Holland w ocenie Sądu oznacza, że film pt. 'Zielona granica' został albo wyprodukowany i nakręcony wspólnie z Władimirem Putinem lub jego zwolennikami, albo został nakręcony na zlecenie Władimira Putina lub jego zwolenników, bądź został nakręcony wyłącznie w celu prezentacji i wychwalania osoby Władimira Putina, albo został nakręcony wyłącznie w celu propagowania jego ideologii i sposobu rządzenia państwem" - czytamy w uzasadnieniu wyroku sądu.
Sąd nie tylko nie zgodził się z taką narracją co do filmu, ale wykazał, że Jabłoński nie wiedział, o czym pisał. Opublikował swoje posty 22 września w dniu premiery filmu Holland, ale rano, czyli przed otwarciem kin. Jego ocena "Zielonej granicy" także nijak się miała do oficjalnego opisu.
"Ocena filmu dokonana przez uczestnika postępowania jako 'putinowski' była skierowana do wnioskodawczyni, aby ją napiętnować, jej zaszkodzić lub oczernić" - stwierdził sąd.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24