Uprzedzałem, że będę pisał o książkach, których nikt nie czyta. I właśnie trafiła mi się taka książka.
Była nawet ta książka kandydatką do nagrody pod wezwaniem Marcina Króla, ale jej nie dostała, choć powinna. Nie trafiłem nawet na żadne omówienia. Pies z kulawą nogą tej książki nie zauważył. Wielka szkoda, bo to rzecz ciekawa i na czasie. Ma tytuł "Umówmy się na Polskę". Były właśnie wybory, czyli - wydawałoby się - umawialiśmy się na Polskę. Niestety, w rzeczy samej umawialiśmy się nie na Polskę, tylko na partię, która ma naszym krajem rządzić. A jak chce rządzić, czego bronić, jaką Polskę chce budować, tego się nie dowiedzieliśmy.
Wszyscy powtarzają w kółko, że Polska ma być silna i demokratyczna. Nikt nie chce Polski słabej i niedemokratycznej.
Tak jest od dziesięcioleci. Nawet za socjalizmu. Edward Gierek na początku swoich rządów mówił, że zależy mu na tym, aby "Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatnio". Takie obietnice, ogólniki powtarza każdy polityk - żaden przecież nie powie otwarcie, że jest wrogiem demokracji i żaden nie powie, że ludziom ma być gorzej, a nie lepiej. Dlatego politycy wolą obiecywać gruszki na wierzbie niż powiedzieć niczym Churchill, że pod jego rządami nie czeka Brytyjczyków nic dobrego. No, ale to była wojna.
W Polsce na szczęście prawdziwej wojny nie ma, jest natomiast wojna ideologiczna dwóch plemion. Twardzi wojownicy tych dwóch plemion sądzą, że najlepiej byłoby jak najprędzej przekształcić ją w wojnę prawdziwą i zacząć rżnąć, a przynamniej wsadzać do więzienia inaczej myślących.
Książka "Umówmy się na Polskę" do takich ludzi nie trafi, ponieważ mówi wprost, że jesteśmy różni. Nawet uważa to za stan naturalny, pragnie ten stan utrwalić, twierdząc, że rożni ludzie mogą żyć w jednym kraju. Przed laty prof. Maciej Kisilowski z Wiednia, jeden z inicjatorów zalecanej tu książki, powoływał się na Szwajcarię jako przykład. To powoływanie zniknęło z obecnej edycji.
Podejrzewam, że zniknęło przez ostrożność. Nawet w marzeniach nie należy wybiegać za daleko. Wiadomo: "Polska to nie Szwajcaria", ale odpowiem: "co, już nawet pomarzyć nie wolno?".
Kisilowski był jednym z trzech inicjatorów Inkubatora Umowy Społecznej, czyli stowarzyszenia, które po sześciu latach pracy, z udziałem 130 uczestników z różnych stron świata, deklarujących poglądy polityczne "od lewicy i liberałów, przez chadeków, po konserwatywną prawicę" wyprodukowało zbiorek tekstów stanowiących "propozycję demokratycznych zmian ustrojowych Rzeczpospolitej w duchu umowy o podziale władzy". Te zmiany zmierzają do wzmocnienia samorządności i decentralizacji. Warunkiem jest uchwalenie nowej konstytucji. Antoni Dudek, Maciej Kisilowski i Anna Wojtyniuk są przekonani, że choć to nie będzie proste, koniecznie trzeba taki trud podjąć, bo ich zdaniem "problemem Polski jest źle zaprojektowany ustrój naszego kraju".
Zmiana ustroju to jednak jest rewolucja, a rewolucje rzadko bywają pokojowe. W Polsce taki cud się zdarzył, choć nie wszyscy się z tym zgadzają - w 1989 roku. Wedle niezadowolonych w 1989 roku miał miejsce udany spisek komunistów z lewicową częścią opozycji, a koszty poniósł otumaniony naród polski. Myślę, że dziś chętnych do spiskowania byłoby znaleźć jeszcze trudniej. Klasa polityczna, jako całość, ma się dziś w Polsce zbyt dobrze, aby cokolwiek ryzykować. Wszystko, na co potrafi się zdobyć, to namiętne roztrząsanie różnic między Tuskiem a Kaczyńskim. W społeczeństwie też nie widzę wielu chętnych.
Nadejdzie jednak - mam nadzieję - taka chwila, że bez zmian nie ruszymy z miejsca. Warto więc już teraz o nich rozmawiać. Ciekawych takiej rozmowy odsyłam do książki "Umówmy się na Polskę".
Profesor Kalypso Nicolaidis z Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji napisała o niej tak: "Chodzę po nowej Polsce wyczarowanej przez dwadzieścioro ośmioro marzycieli realistów…".
Na początek dobry i taki spacer.
Opinie wyrażane w felietonach dla tvn24.pl nie są stanowiskiem redakcji.
Źródło: tvn24.pl
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24