Rosjanie zajęli Awdijiwkę, pytają mnie ludzie: czy będzie wojna? Wyraźnie sądzą, że skoro prowadziłem kiedyś program "Horyzont", to wiem coś więcej na temat świata.
Z góry oświadczam więc, że moje prognozy rzadko się sprawdzają. Na przykład nie spodziewałem się, że Rosja napadnie Ukrainę i nie byłem w swoim optymizmie odosobniony. Teraz też mówią, że nie napadną. Putin, w szeroko komentowanej rozmowie z Tuckerem Carlsonem, zapewniał, że Łotwa i Polska nic go nie obchodzą. Tym razem mało kto wierzy w szczerość uspokajających oświadczeń Putina i ludzie się boją. Ja też nie wierzę i się boję, mimo że pamiętam, ile razy się myliłem w swoich obawach i przewidywaniach. I nie opuszcza mnie nadzieja, że i tym razem się pomylę.
Czytam alarmistyczne porównania dzisiejszych czasów do lat poprzedzających drugą wojnę światową i Putina do Hitlera. Tak o nich mówi na przykład Olena Martynowa z grupy StarLightMedia: "Widzimy tak wiele podobieństw pomiędzy inwazją na Ukrainę a drugą wojną światową. (...) I to nie wyłącznie problem Ukrainy, ale także całego świata". Analogie rzucają się w oczy, ale widzę je gdzie indziej.
Widzę smutne podobieństwo dzisiejszego położenia Ukrainy do międzynarodowej sytuacji Polski pod koniec ostatniej wojny. Politycy popierali nas w słowach, nie szczędzili komplementów dla dzielnego narodu polskiego walczącego o wartości najcenniejsze dla cywilizowanego świata, zaś w głębi duszy myśleli, jak się tego kłopotu tanim kosztem pozbyć. Mechanizm widoczny we współczesnej polityce międzynarodowej jest niepokojąco zbliżony.
Wprawdzie wtedy Rosja, czyli ówczesny Związek Radziecki, była sojusznikiem Zachodu w dogasającej wojnie, a dziś jest jego wrogiem, ale dla świata kłopot jest podobny. Jest tym kłopotem naród, który nie chce żyć w zależności od Rosji. Woli zależność od Zachodu. Są wszelako specjaliści twierdzący, że jak mały chce się uniezależnić od dużego, to sam sobie ściąga na głowę nieszczęścia i jeszcze sprawia kłopoty narodom rozsądnym, miłującym pokój, a takie narody najczęściej chcą, żeby było tak, jak jest.
To zapewne czuli Polacy pod koniec ostatniej wojny. Nasi sojusznicy mieli nas dosyć i okazywali z tego powodu zniecierpliwienie bez krępacji. Dziś w podobnym położeniu są Ukraińcy i dlatego powinniśmy ich rozumieć i popierać ich sprawę.
Polacy nie dawali się skłonić do ustępstw wobec Stalina. Edward Raczyński, ambasador RP w Londynie, tak wspomina politykę Churchilla wobec Moskwy: "Odniosłem wrażenie, że było to usiłowanie, aby uniknąć katastrofy (...), aby spełnić zobowiązania moralne zaciągnięte wobec nas, a zarazem usunąć z toru współpracy trzech mocarstw sprawę (...) jątrzącą".
Podobnie jak dziś, gdy ważne kraje Zachodu spierają się o to, ile dać na pomoc Ukrainie, tak obietnice składane Polakom to były ówczesne "sprawy jątrzące". Słuchając wywodów brytyjskich na temat sprawy polskiej, generał Kukiel, Minister Obrony Narodowej w rządzie Mikołajczyka, wysłał do Raczyńskiego kartkę z pytaniem: "Czy nie sądzę, że rząd dla zaznaczenia porażki i nieotrzymania od alianta spodziewanego poparcia powinien zgłosić dymisję?". Raczyński - człowiek elegancki, zawodowy dyplomata - odpowiedział: "Z kryzysem gabinetowym jest jak z wojną prewencyjną. Wiemy, jak się zaczyna, a nie wiadomo jak się kończy".
Dziś wiemy, jak się skończyło. Ale pytanie "czy wojna z Rosją będzie?" niestety nie traci ważności. Moim zdaniem będzie, ale nie natychmiast. Wierzę, że Zachód zrozumie powagę sytuacji i zacznie się do takiej wojny poważnie przygotowywać. Najlepiej by było, gdyby Putin oprzytomniał.
Jedno wydaje się oczywiste: tak czy owak Ukraińcy - tak jak kiedyś Polacy - walczą nie tylko o swój interes.
Opinie wyrażane w felietonach dla tvn24.pl nie są stanowiskiem redakcji.
Źródło: tvn24.pl
Maciej Wierzyński - dziennikarz telewizyjny, publicysta. Po wprowadzeniu stanu wojennego zwolniony z TVP. W 1984 roku wyemigrował do USA. Był stypendystą Uniwersytetu Stanforda i uniwersytetu w Penn State. Założył pierwszy wielogodzinny polskojęzyczny kanał Polvision w telewizji kablowej "Group W" w USA. W latach 1992-2000 był szefem Polskiej Sekcji Głosu Ameryki w Waszyngtonie. Od 2000 roku redaktor naczelny nowojorskiego "Nowego Dziennika". Od 2005 roku związany z TVN24.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24