Jeden z głównych świadków przyznał się, że kłamał pod przysięgą. To będzie miało fundamentalne znaczenie dla całej sprawy - powiedział w "Faktach po Faktach" Sebastian Kościelnik, kierowca seicento, które w 2017 roku zderzyło się z kolumną ówczesnej premier Beaty Szydło. Odniósł się w ten sposób do słów byłego oficera BOR, który - według "Gazety Wyborczej" - przyznał, że on i inni funkcjonariusze składali w śledztwie fałszywe zeznania. - Nie sądziłem, że ktokolwiek w tej sprawie będzie w stanie powiedzieć prawdę - dodał.
Do wypadku kolumny rządowej ówczesnej premier Beaty Szydło doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Wyrok w sprawie wypadku zapadł 9 lipca 2020 roku. Oświęcimski sąd uznał winę kierowcy seicento Sebastiana Kościelnika, ale warunkowo umorzył postępowanie na okres próby wynoszący rok. Apelację wniosła zarówno prokuratura, jak i obrońca Sebastiana Kościelnika.
Piotr Piątek, były oficer BOR, który 10 lutego 2017 roku brał udział w wypadku premier Beaty Szydło w Oświęcimiu, jadąc w pierwszym samochodzie w kolumnie - przed szefową rządu - powiedział "Gazecie Wyborczej", że zarówno on, jak i reszta funkcjonariuszy składali w śledztwie fałszywe zeznania.
Kościelnik: nie sądziłem, że ktokolwiek w tej sprawie będzie w stanie powiedzieć prawdę
Do wypowiedzi byłego oficera BOR odniósł się w piątkowych "Faktach po Faktach" Sebastian Kościelnik. - Bardzo mnie to zaskoczyło. Nie sądziłem, że ktokolwiek w tej sprawie będzie w stanie powiedzieć prawdę, zwłaszcza z tych świadków, których prokuratura obrała za podstawę do postawienia zarzutu - stwierdził. Jego zdaniem "będzie to miało fundamentalne znaczenie dla całej sprawy ze względu na to, że jeden z głównych świadków w tej sprawie przyznał się, że kłamał pod przysięgą".
Kościelnik przyznał, że cała sytuacja nie jest dla niego do końca zrozumiała. - Dlaczego akurat teraz, po pięciu latach, a nie wówczas, kiedy były te przesłuchania w prokuraturze? - zastanawiał się. Zaznaczył, że jeszcze nie konsultował ze swoim adwokatem ewentualnych kroków prawnych przeciwko funkcjonariuszowi BOR za składanie przeciwko niemu fałszywych zeznań.
Kościelnik o liście od Szydło: to było po prostu kłamstwo
Kilka dni po wypadku 21-letni wówczas Kościelnik otrzymał oficjalny list od Beaty Szydło, w którym ówczesna premier zapewniała go, że "jako obywatele przed organami sprawiedliwości jesteśmy równi".
- Myślę, że było to po prostu kłamstwo napisane na papierze kancelaryjnym odnośnie do tego, że wszystko będzie transparentne, rzetelne i że wszystko zostanie wyjaśnione. Co jak się okazuje, po pięciu latach nadal nie jest wyjaśnione. Dzisiaj się jeszcze dowiadujemy, że te zeznania były kłamstwem - mówił Kościelnik w "Faktach po Faktach".
- W pierwszych minutach zderzyłem się własnym samochodem z rządową limuzyną. Natomiast po jakiejś chwili dotarło do mnie, że będzie to zderzenie z władzą. Już od samego początku została cała ta machina wobec mnie uruchomiona, włącznie z zatrzymaniem mnie - stwierdził. W jego odczuciu "cała ta sytuacja jest bardzo nierówna, jeśli chodzi o starcie obywatela z władzą, zwłaszcza w takiej sytuacji".
- Gdyby nie te wolne media, które jeszcze są w tym kraju, to ta sprawa zostałaby już dawno zamieciona pod dywan. To przede wszystkim te wolne media patrzyły tej władzy na ręce w sprawie mojego wypadku - dodał gość TVN24.
Źródło: TVN24