Ministerstwo Sprawiedliwości odmówiło unieważnienia wyroku na Wincentego Witosa - skazanego przed wojną w procesie brzeskim. Resort powołał się na carski kodeks karny z 1903 r. Jednak premier w kampanii wyborczej PiS wykorzystuje dokonania Witosa, pisze "Gazeta Wyborcza".
W grudniu 2005 r. posłowie PSL złożyli do ministra Zbigniewa Ziobry interpelację "w sprawie potrzeby wniesienia kasacji na korzyść Wincentego Witosa". Po roku resort sprawiedliwości odmówił.
"W stanie faktycznym sprawy, ustalonym przez sąd I instancji i zaakceptowanym przez sąd odwoławczy (w 1932 r.), zachowanie p. Wincentego Witosa i pozostałych oskarżonych, z formalnego punktu widzenia, wyczerpywało znamiona (...) rosyjskiego kodeksu karnego z 1903 r." - uzasadnił prokurator Zbigniew Siejbik, zastępca dyrektora biura postępowania sądowego Ministerstwa Sprawiedliwości.
- Szkoda, że rząd PiS, odmawiając rehabilitacji Wincentego Witosa, zawłaszcza sobie jego dokonania w budowaniu niepodległej Polski, dziwi się Waldemar Pawlak, prezes PSL. Przed tygodniem w Wierzchosławicach Jarosław Kaczyński przemawiał do rolników: - Wincenty Witos budował tradycję ruchu ludowego, która jest własnością polskiej wsi. Ale jest także własnością Polski, bo nie ma rozwiązania polskich problemów bez rozwiązania problemów polskiej wsi.
Prawnuki Witosa nie zgodziły się, by PiS fotografował się przy grobie Witosa w Wierzchosławicach, argumentując, że byłoby to wykorzystanie go w kampanii wyborczej.
Źródło: Gazeta Wyborcza