Katowicki prokurator apelacyjny Tomasz Janeczek ulegał naciskom przełożonych. „Super Express” dotarł do nagrania, w którym Janeczek mówi, że posłusznie wykonał odgórne polecenie, choć sam inaczej oceniał materiał dowodowy.
Prokuratora Tomasza Janeczka posądzono o wpływ na prowadzących śledztwo w sprawie śmierci Barbary Blidy, tymaczasem on sam w innych sprawach również ulegał naciskom przełożonych.
W 1995 roku Janeczek prowadził sprawę prokuratora Zbigniewa T. który po pijanemu przejechał znanego archeologa. Na miejscu wypadku policjanci zatarli ślady, przestawiając samochód Zbigniewa T. Na dodatek prokuratorowi nie pobrano krwi do badań, a w alkomat dmuchnął dopiero po trzech godzinach od wypadku (miał 0,4 promila alkoholu). Zbigniew T. upierał się, że napił się już po wypadku. Janeczek chciał zażądać przed sądem dla prokuratora wysokiej kary, ale uległ przełożonym i wniósł jedynie o 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu! - Wie pan (...) złożyłem (...) oświadczenie, że powinna (kara-red.) być dużo wyższa. A ponieważ (było - red.) polecenie (...) żeby złożyć inne wnioski, byłem związany i wykonałem to polecenie - przyznaje otwarcie w nagranej rozmowie prokurator Janeczek. Sąd uniewinnił Zbigniewa T. Ostatecznie sprawa Zbigniewa T. wróciła do sądu i prokurator, który po pijanemu śmiertelnie potrącił człowieka został skazany na... 2 lata więzienia w zawieszeniu! Rodzina zabitego archeologa chciała, by wyjaśniono, którzy z policjantów i prokuratorów zacierali ślady na miejscy wypadku.
Źródło: Super Express