Państwo straciło kontrolę nad podsłuchami telefonicznymi - alarmuje PiS i chce zmienić prawo telekomunikacyjne, aby uniezależnić podsłuchy od operatorów. Chcą zamienić Polskę w Big Brothera - oburza się opozycja.
- Obecnie podsłuchy włączają i prowadzą pracownicy firm telekomunikacyjnych. Mogą to być byli oficerowie służb, czy policji, którzy mają znajomych w biznesie i polityce - mówi członek kierownictwa służb specjalnych. Takie osoby mogą ostrzegać podsłuchiwanych o tym, że mają założone pluskwy, mogą też podsłuchiwać sami. PiS boi się też, że informacje podsłuchane bezprawnie mogą być przedmiotem handlu.
Dlatego PiS chce zmienić prawo. Jego zdaniem należy odciąć prywatnych operatorów od sprawy podsłuchów i dać państwu pełnię kontroli w tej dziedzinie - informuje "Dziennik". Pomysł krytykuje opozycja. - To szaleństwo, które prowadzi nas w stronę państwa policyjnego. PiS próbuje zbierać informacje o obywatelach! - ostrzega poseł PO Tadeusz Jarmuziewicz.
Stanowiska partii rządzącej nie podzielają również sami operatorzy. - Od nas nic nigdy nie wyciekało - powiedział Jacek Kalinowski z Centertel (Orange). - Firmy dają lepszą gwarancję niż państwo. Zależy im na reputacji i wiarygodności - dodał Krzysztof Bondaryk z PTC (Era).
Źródło: "Dziennik"