Z czym kojarzy się wam Jamajka? Bob Marley i reggae? Całkiem słusznie. Rum i inne specyfiki poprawiające humor? Ok, skoro premier może... Od igrzysk w Pekinie możecie dopisać jeszcze jedną pozycję do listy skojarzeń: 9,69 sekundy.
Dokładnie tyle zajęło Usainowi Boltowi, żeby wprowadzić tę małą wyspę na Morzu Karaibskim do annałów igrzysk olimpijskich, a styl i radość, jaką zaprezentował sprinter z Jamajki, biją na głowę zanudzającego nas kolejnymi medalami Michaela Phelpsa.
Wbiegł do historiiJak do tej pory, to był chyba najpiękniejszy obrazek igrzysk. Bolt wystartował słabo. Na pierwszych metrach był dopiero piąty. W Ptasim Gnieździe rozbłysły flesze, a Jamajczyk zaczął łykać kolejne metry… i przeciwników. Nagle to on stał się Sprite’m, a oni pragnieniem…Gdy było już wiadomo, że wygra, nagle zwolnił, odwrócił głowę do kamery, coś powiedział i zaczął machać rękami. Pomyślałem: człowieku, a rekord? Bolt minął linię mety, a ja oniemiałem – 9,68 (zweryfikowane potem na 9,69). Kolejna bariera w sporcie pokonana!Potem zdjął buty (złote, jak Michael „Kaczka” Johnson w Atlancie) i z dumą zaprezentował je do kamery. Gdy zaczął tańczyć pomyślałem: po prostu skumał te kocie ruchy.
Kolce, Hitler i dopingWydaje się prosty, wręcz najprostszy ze wszystkich możliwych – bieg na 100 metrów. Tymczasem to właśnie „królewski dystans” od zawsze stanowił o obliczu igrzysk olimpijskich.W 1868 roku wynaleziono buty z kolcami, a 16 lat później student Uniwersytetu Yale o nazwisku Sherill po raz pierwszy zastosował start z pozycji klęczącej. Młodzieniec nie startował tak jak obecni sprinterzy, bardziej jak długodystansowcy. Klasyczną pozycję sprinterską na igrzyskach w Atenach zaprezentował Amerykanin Tom Burke i od razu zgarnął złoto. Przebiegnięcie „setki” zajęło mu 12 sekund.Na następnych igrzyskach było to już 11 sekund, a w 1932 roku w Los Angeles zwycięzca Eddie Tolen potrzebował jeszcze mniej - 10,38 sekundy.4 lata później słynny Jessie Owens przebiegł 100 metrów w 10,36, czego nie zniósł Adolf Hitler, który ostentacyjnie opuścił stadion w Berlinie (choć pewnie bardziej, niż porażkę niemieckich sprinterów bolał go kolor skóry Owensa).Prawdziwe bieganie rozpoczęło się w latach 60-tych, gdy żużel został zastąpiony przez tartan. W 1968 w Mexico City została złamana kolejna bariera – Jim Hayes, jak na „Czarną Panterę” przystało przebiegł ten dystans bardzo szybko, poniżej 10 sekund (9,95).Swoje 5 minut w historii „setki” miał także „Wielki Brat”, i to wcale nie w Moskwie. W 1972 roku w Monachium triumfował reprezentant ZSRR Walerij Borzow.Kolejny moment przełomowy, może nawet najsłynniejszy, to Seul w 1988 roku. Ben Johnson w finale pobił Amerykanów i własny rekord świata (9,79), by kilka dni później stać się antybohaterem największego skandalu dopingowego w historii igrzysk.Lata 90-te były „dziwne” – najwspanialsze finały setki miały miejsce na mistrzostwach świata i mitingach Złotej Ligi. Na igrzyskach (poza może Atlantą i zwycięstwem Donovana Baileya) wygrywali faworyci.
Wszystko zmieniło się w Pekinie. W niedzielę do Bolta dołączyły koleżanki, które szczelnie wypełniły całe podium biegu na 100 metrów. I jak tu nie lubić Jamajczyków?