Bez tradycyjnego korowodu i bez kiermaszu rogali świętomarcińskich odbywają się w tym roku w Poznaniu imieniny ulicy Św. Marcin. Cukiernicy liczą straty. - Produkcja rogali będzie kilkadziesiąt procent mniejsza. Ludzie mają na głowie inne rzeczy – mówi Robert Weber z Cukierni Weber.
Od ponad lat 11 listopada jest dla mieszkańców Poznania nie tylko Świętem Niepodległości. To również imieniny jednej z głównych ulic miasta i okazja, by objeść się słynnymi rogalami z białym makiem. Tym razem świętowania jednak nie będzie. Powodem odwołania obchodów w dotychczas znanej formie jest pandemia.
To także cios dla poznańskich cukierników. Co roku na ulicy Święty Marcin odbywał się kiermasz rogali świętomarcińskich. W tym roku go nie będzie. A to oznacza znaczny spadek sprzedaży tego tradycyjnego wypieku.
Jedli nawet milion rogali
Rokrocznie na potrzeby poznaniaków, Polaków i smakoszy na całym świecie wytwarza je około 100 certyfikowanych producentów z regionu. W tym roku certyfikaty uprawniające do produkcji rogali świętomarcińskich przyznano niespełna 90 podmiotom. Według niektórych szacunków, mieszkańcy i turyści zjadali zwykle ich nawet około miliona sztuk.
- W tym roku ze względu na pandemię COVID-19 zamówienia rogali składane przez firmy są mniejsze nawet o 90 procent - mówi Robert Einbacher z poznańskiej cukierni Kandulski. Sytuacji nie poprawiają też obostrzenia nałożone na lokale gastronomiczne.
Jak dodał, wciąż trudno powiedzieć, jak w najbliższych dniach zachowają się klienci indywidualni. Wielu poznaniaków po rogale wybiera się w samo święto – 11 listopada. - W tym roku niektórzy w ogóle odpuszczą sobie rogale, uznając, że zdrowie i bezpieczeństwo jest ważniejsze niż tradycja. Rogal świętomarciński nie jest wszak produktem potrzebnym do przeżycia, to jest rarytas, można go sobie odmówić – powiedział. Poznańskie cukiernie po rogale zapraszają do siebie, wiele z nich zdecydowało się zaoferować bezpłatny dowóz do klienta. - W zeszłym roku i w poprzednich latach praca w mojej pracowni szła pełną parą długo przed 11 listopada. Znaczna część produkcji szła do Warszawy, dużo brały firmy i biura. Na miejscu, w sklepie stały długie kolejki. Tym razem produkcja rogali będzie kilkadziesiąt procent mniejsza. Ludzie mają na głowie inne rzeczy – powiedział Robert Weber z Cukierni Weber. Jak podkreśla, skala zamówień jest nieporównywalna z poprzednimi latami. - Moi klienci mają zamknięte restauracje, nieczynne są galerie handlowe, odwołane są imprezy promocyjne. Także zamówienia od klientów indywidualnych są dużo mniejsze niż wcześniej. Myśmy się przygotowali na mniejszy popyt, ale nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak mały – przyznaje Weber. Koszt rogali może być w tym roku nieco większy niż w poprzednich latach za sprawą droższych surowców. Kilogram rogali kosztuje, w zależności od pracowni, około 35 do 50 złotych.
Musi trzymać się wytycznych
Tradycja wypieków rogali świętomarcińskich w Poznaniu pochodzi z końca XIX wieku. Według podań, gdy zbliżał się dzień św. Marcina, ówczesny proboszcz poznańskiej parafii pod jego wezwaniem zaapelował do wiernych, by wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Obecny na mszy cukiernik przygotował na odpust rogale w kształcie podkowy, którą według legendy miał zgubić koń św. Marcina. Bogatsi poznaniacy kupowali rogale, a biedni otrzymywali je za darmo. W kolejnych latach w inicjatywę włączyli się również inni poznańscy cukiernicy i piekarze. Rogale świętomarcińskie muszą spełniać jasno określone wymagania. Do ich wyrobu należy używać ciasta półfrancuskiego wypełnionego nadzieniem z białego maku, wanilii, mielonych daktyli lub fig, cukru, śmietany, rodzynek, masła i skórki pomarańczowej. Waga nie powinna przekroczyć 250 gramów. Od 2008 r. tradycyjnie wypiekany poznański rogal świętomarciński jest produktem chronionym w UE.
Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań