Jest porozumienie, jest konsensus. Szpitalne oddziały w Radomiu od wtorku zaczną znów normalnie przyjmować pacjentów. Nie bedzie strajku a lekarze i pielęgniarki wrócą do pracy. Jakże piekna informacja na święta. Każdy powie! No tak, piekna bo życie pacjentów nie bedzie zagrożone przynajmniej podczas transportu, w trakcie ewakuacji.
Ale ja o zupełnie innym wątku. Byłem w środę w Radomiu. Wtedy nic nie wskazywało, że bedzie porozumienie. Ba! Raczej nastroje były tak bojowe, strony tak sie okopaly na pozycjach, że wszystko wskazyło na kompletne fiasko. Na to, ze zamkniecie oddziału to bedzie najlżejsze rozwiązanie. Bo wiele wskazywało na to, ze bedzie ostro.
Podeszła do mnie jedna z pielegniarek, która powiedziala. "Wie pan, jak popieram te działania wojewody. Bo lekarze myślą tylko o sobie.Ja mam dwójkę dzieci, męża na utrzymaniu. Co zrobię jesli zamkna oddział? Zostanę bez pracy". Przez chwile myślałem. Ale mówie zaraz, zaraz. Panie też strajkowały. Też były kilkugodzinne protesty, zapowiedzi odejscia od łóżek pacjentów. No i nawet w kilku miastach takie dwugodzinne akcje sie odbyły.. I tu zaskoczenie!
Pielegniarka:" No tak, ale wie PAn, jak teraz widze ze moga zamknąc oddział to ja już za protestowanie dziekuje. NIech związki, na górze załatwiają".
I co o tym mysleć? Rząd znalazł sposób na protesty w służbie zdrowia? Może! Może to sposób radyklany ale jedyny skuteczny. Oczywiście. Jest też minus. Tak jak przy strajkach, tak i podczas zamykania oddziałów ucierpią pacjenci. I tak to juz jest w tej naszej slużbie zdrowia.
P.S
Zdrowych, spokojnych, rodzinych i pogodnych Świąt Wielkanocnych Życzę..