Czy w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatuszowano przestępstwo? - pyta "Polska", którą przed kilkoma miesiącami anonimowo poinformowano, że w Agencji ukręcono łeb odkryciu, iż jeden z oficerów z Poznania interesuje się pornografią dziecięcą i zoofilią. Według dziennika, sprawa nie jest plotką.
Przed dwoma tygodniami dotarła do redakcji pocztą kopia "Sprawozdania z kontroli wykorzystania internetu przez funkcjonariuszy Delegatury UOP w Poznaniu”. Przesyłka przyszła z Warszawy od fikcyjnego (co sprawdzono) nadawcy. Jej zawartość jest szokująca.
Oto podczas kontroli prowadzonej przez Wydział Bezpieczeństwa Łączności i Informatyki w służbowym komputerze wicedyrektora, kpt. M. "ujawniono pliki graficzne o charakterze pornograficznym poruszające aspekty pedofilii, jak również zoofilii”. Zdarzało się, że M. podczas pobytu w biurze poświęcał pornografii po 2-3 godziny dziennie.
Po wyborach w 2005 roku M. awansował i trafił do centrali agencji. Kiedy szefem ABW został Bogdan Święczkowski, w 2006 roku M. został jego doradcą. Później był zastępcą dyrektora Inspektoratu Nadzoru, Kontroli i Bezpieczeństwa. Otrzymał stopień podpułkownika. Niedługo przed odejściem z Agencji Święczkowski mianował M. szefem delegatury ABW w Poznaniu.
Od dwóch tygodni "Polska" próbowała dyskretnie ustalić, dlaczego w agencji zlekceważono pornograficzne zainteresowania oficera. W ubiegłym tygodniu zwolniono M. z funkcji szefa delegatury.
– Ppłk M. otrzymał nowe zadania, poinformowała Magdalena Stańczyk, rzecznik ABW. Odmówiła udzielenia jakichkolwiek informacji na temat kontroli w 2002 roku.
Źródło: tvn24.pl, "Polska", PAP