Fundusz Zdrowia rozważa wprowadzanie dopłat za leczenie zębów w prywatnych gabinetach stomatologicznych. Ci, którzy zechcą je dostać, będą musieli napisać podanie do NFZ, informuje "Życie Warszawy".
Dopłaty będą głównie do plomb. Jeśli ktoś będzie chciał mieć wypełnienia z lepszego materiału, NFZ dopłaci nawet do 50 procent. Teraz, w ramach ubezpieczenia, dorosłym przysługują nowoczesne plomby światłoutwardzalne tylko w zębach od jedynki do trójki. Na pozostałe zęby – już tylko kiepskie amalgamaty.
Pomysł jest świetny, ale może szwankować wykonanie. Pozostaje bowiem kwestia formalna, mianowicie legalność dopłat pacjentów do usług oferowanych w ramach ubezpieczenia. Obecnie jest to prawnie niemożliwe.
W Funduszu Zdrowia "Życie Warszawy" usłyszało, że pacjenci, którzy zechcą skorzystać z takiej formy leczenia, będą musieli napisać do NFZ... podanie o dofinansowanie. Taka forma ma ponoć wystarczyć. Ale stomatolodzy obawiają się, że pacjenci nie będą mieli ochoty na przechodzenie biurokratycznej mitręgi.
– Ten system funkcjonował przed trzema laty na Śląsku, informuje Andrzej Troszyński z NFZ. Przypomina, że były pomysły wprowadzenia go w całym kraju. Nie udało się, bo protestowali m.in. właściciele gabinetów. Teraz wszystko wskazuje na to, że się uda. Jest przygotowany projekt zmian. I co ważniejsze, są też na to pieniądze.
– W przyszłym roku chcemy znacznie zwiększyć nakłady na stomatologię – mówi Troszyński. Pieniędzy ma być o 60 proc. więcej niż obecnie, czyli o prawie 800 mln zł. Dodatkowe nakłady mają wystarczyć nie tylko na dofinansowanie lepszych plomb dla pacjentów.