Działacze partyjni coraz częściej zgłaszają się do specjalistów od wizerunku, ale bardzo dbają, by nikt się o tym nie dowiedział. Marketingowcy potrafią doradzać nawet kilku ugrupowaniom naraz, pisze "Rzeczpospolita".
- Ludzie od kreowania wizerunku mają ciągle opinię czarnoksiężników, a nie normalnych specjalistów, jak np. fryzjerzy, uważa Adam Łaszyn, który doradzał podczas przedwyborczej kampanii medialnej Platformie Obywatelskiej i Donaldowi Tuskowi. Podkreśla on, że na Zachodzie czymś normalnym jest korzystanie z rad specjalistów nie tylko w okresie przedwyborczym. - W Polsce politycy uznają, że jest to konieczne tylko wtedy, gdy zbliża się kampania.
Jego zdaniem jest to pozostałość po PRL, gdy wszelkie działania związane z kreowaniem wizerunku kojarzyły się z Jerzym Urbanem i kłamstwem.
Dlaczego politycy coraz częściej szukają porad specjalistów? - Mamy do czynienia z permanentną kampanią wyborczą. Od 2005 roku odbyły się w Polsce już cztery kampanie, wkrótce będą wybory do Parlamentu Europejskiego, tłumaczy prof. Piotr Pawełczyk, który zajmuje się tematyką marketingu politycznego. - Dlatego polscy politycy zaczynają rozumieć, że o wizerunek polityczny muszą dbać także w okresie kadencji. Jedna poważna wpadka może bowiem zniweczyć całą karierą.
Źródło: Rzeczpospolita