"Rzeczpospolita" zamieszcza wywiad z szefem MON Bogdanem Klichem. Misja w Afganistanie, zawodowa armia, sprawy tarczy antyrakietowej oraz współpraca MON z prezydentem - to tylko niektóre tematy rozmowy.
"Rz": Misja w Afganistanie przyniosła chyba największe szkody dla wizerunku naszej armii. Chodzi o ostrzelanie wioski Nangar Khel, gdzie zginęli cywile, a potem sposób, w jaki zatrzymano żołnierzy.
Bogdan Klich: - Nie zamierzam komentować działań prokuratury ani w żaden sposób wpływać na postępowanie sądowe. Prosiłem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego jedynie o to, aby prokuratura jak najszybciej zakończyła sprawę. Im szybciej zostanie wyjaśniona, tym lepiej dla prestiżu wojska w kraju i dla naszych misji za granicą. Minister Ćwiąkalski przyrzekł, że sprawa zostanie zamknięta do końca czerwca. Ale to, że staram się zachować neutralność w postępowaniu, nie znaczy, że nie wspieram rodzin i samych żołnierzy. Piątego dnia po objęciu urzędu podjąłem decyzję, której nie był w stanie podjąć mój poprzednik, że wojsko zapłaci za koszty obsługi prawnej żołnierzy aresztowanych w sprawie Nangar Khel. Wyłożyliśmy na ten cel 148 tysięcy złotych. Poza tym w ramach nowelizacji ustawy, która w przyszłym tygodniu zostanie przekazana Radzie Ministrów, postulujemy wprowadzenie na stałe zasady, że żołnierz, który jest podejrzany o popełnienie przestępstwa w związku z wykonywaniem obowiązków, będzie miał prawnie zagwarantowaną pomoc MON.
To może resort sporo kosztować, bo sam pan minister mówił, że w elitarnym 18. Batalionie Szturmowo-Desantowym jest zbyt dużo osób z wyrokami. Taka wypowiedź chyba nie zwiększa prestiżu munduru.
- Jestem głęboko przekonany, że w wojsku nie można zamiatać spraw pod dywan, a to była praktyka stosowana w armii. Przejrzystość powinna dotyczyć także wojska. Sytuacja w 18. Batalionie jest opanowana dzięki zmianie dowódcy. Zamknęliśmy też sprawę katastrofy CASY, która jest równie bolesna jak Nangar Khel. Wnioski z zakończonych dochodzeń pomogły nam przygotować nowelizację ustawy o dyscyplinie wojskowej, którą niebawem skierujemy do Sejmu. Umożliwi ona skrócenie postępowań dyscyplinarnych. Wprowadzi nowy system nagród i kar. W wojsku odbywa się też weryfikacja metod szkoleniowych, aby były lepiej dostosowane do nowoczesnego sprzętu i uzbrojenia.
Może trzeba po prostu jak najszybciej wprowadzić armię zawodową?
- Ten proces został już uruchomiony decyzją z 14 lutego. Tegoroczny pobór będzie ostatnim. To znaczy, że w grudniu po raz ostatni poborowi staną przed komisjami i kiedy po dziewięciu miesiącach służby pójdą do cywila, koszary opustoszeją. Wdrażamy odpowiednie przepisy, które umożliwią nam zastąpienie poboru rekrutacją ochotników od 2010 roku, kiedy będziemy mieli całkiem zawodową armię. Całkowicie zmienia się też sposób zakwaterowania żołnierzy zawodowych. Będą mieli wybór między kwaterą a gotówką, za którą będą mogli wynająć dowolne mieszkanie.
Źródło: "Rzeczpospolita"