W popularnej miejscowości turystycznej St. Wolfgang w Górnej Austrii władze odkryły ognisko zakażeń koronawirusem. Od minionej środy zidentyfikowano 57 przypadków. Władze czekają na wyniki kolejnych 323 testów.
W miejscowości St. Wolfgang - jednej z najpopularniejszych destynacji urlopowych Górnej Austrii - leżącej 49 km na wschód od Salzburga, od środy wykryto w sumie 57 przypadków zakażenia koronawirusem.
Zastępczyni gubernatora Górnej Austrii i minister zdrowia Górnej Austrii Christine Haberlander poinformowała, że w poniedziałek wczesnym popołudniem potwierdzono cztery nowe zakażenia oraz że nieznane są jeszcze wyniki 323 testów. Austriacka gazeta "Die Presse" podaje, że sytuacja dotyczy 16 punktów noclegowych. Wśród zakażonych, zidentyfikowanych do niedzieli, był tylko jeden turysta. Nie wiadomo, czy nowe cztery przypadki dotyczą turystów czy pracowników tych 16 lokali.
Pierwszy przypadek w środę
Członkini sztabu kryzysowego powołanego na poziomie kraju związkowego Carmen Breitwieser poinformowała gazetę, że o pierwszej infekcji dowiedziano się w środę i wtedy rozpoczęły się poszukiwania jej źródła. - Od tego momentu, gdy było jasne, że chodzi o jedną miejscowość, opinia publiczna także została poinformowana - mówiła.
Breitwiser zaznaczyła, że przekazano informacje do władz odpowiednich okręgów, z których pochodzą zakażeni. Gazeta zwraca uwagę, że nadal nie wiadomo, czy ktoś z kręgu kontaktów zakażonych pochodzi z zagranicy, jednak Breitwieser uważa, że nie można tego wykluczać. Według członkini sztabu kryzysowego "można zakładać, że uda się zgrupować wszystkie osoby, będące w kontakcie z zakażonymi dzięki śledzeniu sieci kontaktów".
Od weekendu wszystkie osoby wyjeżdżające z St. Wolfgang muszą pozostawić swoje dane kontaktowe oraz informacje, gdzie będą przebywać w kolejnych dniach.
Rejon bez rygorystycznych środków bezpieczeństwa
Haberlander i sztab kryzysowy uważają, że na razie bardziej rygorystyczne środki bezpieczeństwa - w tym wprowadzenie kwarantanny w całej miejscowości czy zamykanie poszczególnych lokali noclegowych oraz gastronomicznych - nie są zasadne. Jednak Haberlander powiedziała, że do miejscowości nie wróci już normalna liczba turystów. - Turystyka, jaką znaliśmy, nie będzie już w St. Wolfgang możliwa - zaznaczyła.
W miniony weekend przy wjeździe do miasta Austriacki Czerwony Krzyż obsługiwał mobilną stację do testów na koronawirusa. Gazeta "Der Standard" pisze, że tylko w sobotę i niedzielę przeprowadzono 1047 testów.
"Der Standard" relacjonuje, że bary, puby i restauracje mogą funkcjonować tylko do godziny 23. Po tej godzinie nie wolno również przemieszczać się po mieście. Między innymi w ten sposób władze chcą ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa i nie popełnić błędów z Ischgl, gdzie ograniczenia, związane z funkcjonowaniem barów wprowadzono dopiero po kilku dniach.
W St. Wolfgang - podobnie jak w całej Górnej Austrii - ponownie od 9 lipca obowiązuje nakaz noszenia maski zasłaniającej usta i nos. Podobne obostrzenia wprowadzono w sąsiadujących gminach Strobl i St. Gilgen (leżące już w kraju związkowym Salzburg). Tu wszyscy pracownicy turystki, którzy mają kontakt z gośćmi, muszą zasłaniać usta i nos. Jak poinformował rzecznik gubernatora Salzburga, taki obowiązek wprowadzono od północy w poniedziałek w rejonie otaczającym miasto Salzburg.
Austriackie miasteczko "puntem zero" epidemii w Europie
Austriackie kurorty mają już swoje miejsce w historii pandemii. Tak jak miasteczko Ischgl w Tyrolu - nazywane "Ibizą Alp" - bardzo popularny w Austrii ośrodek narciarski, odwiedzany rocznie przez około pół miliona osób. Ta znana z oszałamiającej scenerii i 239 kilometrów tras narciarskich miejscowość przez prasę na całym świecie często nazywana jest "punktem zero" epidemii COVID-19 w Europie. Wiele danych wskazuje na to, iż to właśnie stamtąd SARS-Cov-2 mógł rozprzestrzenić się po całym kontynencie, a także poza nim.
Choć wiadomo już było o zagrożeniu, długo nie zamykano tam wyciągów i hoteli. Doniesienia o zakażeniach pojawiły się wśród turystów wracających z Ischgl między innymi do Danii, Norwegii, Islandii i Niemiec. Norweskie władze szacowały w kwietniu, że prawie 40 procent infekcji w tym kraju miało swe źródło właśnie w Austrii.
Władze w Tyrolu są oskarżane o zbyt późną reakcję na zagrożenie związane z pojawieniem się koronawirusa, szczególnie w Ischgl. Pod koniec kwietnia około pięć tysięcy turystów złożyło pozew przeciwko władzom tego kraju związkowego za zaniedbania w początkowej fazie epidemii COVID-19 i "narażenie ludzi na zakażenie groźną chorobą".
Źródło: DiePresse.at, DerStandard.at, tvn24.pl