Internet będzie miejscem gorącej kampanii wyborczej - zapowiada "Metro". Najpotężniejsze partie wydadzą setki tysięcy złotych na wirtualną kampanię. Tusk, Giertych, Lepper i Kaczyński zrozumieli, że zwycięstwo może im dać przekonanie - dotąd niechętnych wyborom - internautów - pisze "Metro".
Najpotężniejsze partie wydadzą setki tysięcy złotych na wirtualną kampanię. Zdaniem "Metra" - Tusk, Giertych, Lepper i Kaczyński zrozumieli, że zwycięstwo może im dać przekonanie - dotąd niechętnych wyborom - internautów. Sukces w sieci byłby większy, gdyby można było głosować przez internet. I choć pomysły i chęci były, przed najbliższymi wyborami politykom nie uda się takiej nowinki wprowadzić. To nie znaczy, że elektorat z sieci traktują niedbale. "Metro" dowiedziało się, że komitety wyborcze największych partii szykują osobny scenariusz wirtualnej kampanii, z własnym, niemałym budżetem. Nie ma się co dziwić, pisze gazeta. Polaków korzystających z internetu jest około 13 mln. Ci powyżej 18. roku życia to potencjalni wyborcy. To, że warto się o nich bić, pokazała już kampania prezydencka z 2005 r., kiedy po raz pierwszy internet zaistniał w wyborczej reklamie. Partie zbroją się w wirtualny oręż, który będzie kosztować realne pieniądze. Ile - to tajemnica sztabów. Fachowcy z branży internetowej twierdzą, że na dobrą kampanię w sieci trzeba wydać kilkaset tysięcy złotych.
Źródło: Metro