Henryk Wujec spoczął w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach. Działacz opozycji w czasach PRL, legenda Solidarności, były poseł i doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego zmarł 15 sierpnia. Pośmiertnie został odznaczony Orderem Orła Białego przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Msza święta żałobna zaczęła się w poniedziałek o godzinie 12.30 w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Liturgii przewodniczył kard. Kazimierz Nycz. Po nabożeństwie uroczystości przeniosły się na Cmentarz Wojskowy na Powązkach.
W uroczystościach żałobnych wzięli udział m.in. wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska i wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, a także doradczyni prezydenta RP Zofia Romaszewska. To ona na początku mszy świętej odczytała decyzję prezydenta o pośmiertnym odznaczeniu Henryka Wujca Orderem Orła Białego.
"Przeszedł przez swoje życie odważnie"
Na mszy świętej Henryka Wujca wspomniał dominikanin ojciec Tomasz Dostatni. - Dla wielu był po prostu Heniem. Tak chciał, żeby się do niego zwracać - mówił. - Heniu przeszedł przez swoje niekrótkie przecież życie pięknie, odważnie i pozostawił ślad - dodał i zapewnił, że teraz inni "poniosą ideały Henia".
- W tym roku w Szczebrzeszynie na Festiwalu Stolicy Języka Polskiego zabrakło Henia i Ludki. Pojawił się niepokój, byli każdego roku. Henryk wracał, kiedy tylko mógł na Roztocze, bo tutaj pod Biłgorajem urodził się, chodził do szkół, stąd wyruszył w wielki świat na studia - mówił ojciec Dostatni.
Wspomniał słowa syna Wujca, Pawła, który powiedział mu, że "zna ludzi wierzących mniej i bardziej, ale niewielu takich, dla których wiara i religia są naprawdę pasją, a tata się nią naprawdę interesował". - Pytałem się go niedawno, może miesiąc temu, dlaczego właśnie fizyka (Henryk Wujec studiował fizykę - red.) i wiara. Wyjaśnił, że jedno i drugie dąży do poznania odpowiedzi, jaki jest sens świata i wszechświata i jaki jest sens naszego życia, naszej obecności w świecie - wspomniał duchowny słowa syna Henryka Wujca.
"Dla mojego pokolenia zawsze legendy Solidarności były niesłychanie istotne"
Po liturgii uroczystości pogrzebowe Henryka Wujca przeniosły się na Cmentarz Wojskowy na warszawskich Powązkach. Rodzina poprosiła uczestników uroczystości pogrzebowych, żeby nie przynosili kwiatów, ale wsparli poszkodowanych w obywatelskich protestach na Białorusi.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski mówił podczas uroczystości, że "dla jego pokolenia zawsze legendy Solidarności były niesłychanie istotne". - Patrzyliśmy jako młodzi obywatele jeszcze wtedy PRL-u na bohaterów Solidarności jako na naszych bohaterów, jako na ludzi, którzy wywalczyli nam wolność, którzy dawali nam świadectwo niesłychanej odwagi, ale również, którzy pozostali dla nas wszystkich autorytetami do dnia dzisiejszego - powiedział prezydent Warszawy.
- Ważne jest to, że Henryk Wujec pozostał chyba autorytetem dla wszystkich. Mimo że w ostatnich latach twardo bronił konstytucji, jasno opowiadał się po jasnej stronie mocy, to jednak ten respekt dla jego drogi życiowej, charakteru, niebywałej prostolinijności, skromności oraz do tego, co najważniejsze, czyli do pochylenia się nad drugim człowiekiem, ten respekt zachowują wszyscy - mówił Rafał Trzaskowski.
"Będzie mi brakowało Henia z szalikiem pomarańczowym w czasach rewolucji"
Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca powiedział, że dzisiaj mamy smutny dzień. - Żegnamy Henryka Wujca. Ale mamy dzisiaj też szczególny dzień, bo dzisiaj jest święto narodowe Ukrainy - Dzień Niepodległości Ukrainy. Ukrainy, o którą walczył Henryk - mówił. - Pomagał, wspierał i lubił. Lubił na pewno tak samo jak swoją ojczyznę, jak Polskę - mówił Deszczyca podczas uroczystości pogrzebowej w Warszawie.
- Będziemy go pamiętać też dlatego, że walczył i robił wszystko, żeby doprowadzić do pojednania i porozumienia naszych narodów - podkreślił ambasador Ukrainy w Polsce.
Dodał, że Henryka Wujca będzie brakowało także jemu osobiście. - Będzie mi brakowało Henia z szalikiem pomarańczowym w czasach rewolucji pomarańczowej, na demonstracjach przed ambasadą w Warszawie. Będzie go brakowało, kiedy będziemy potrzebować kolejnej pomocy - mówił Deszczyca, zaznaczając, że Henryk Wujec z oddaniem pomagał Ukraińcom w ich dążeniu do niepodległości, m.in. niosąc pomoc protestującym na Majdanie.
- Będzie nam brakować jego dobrych słów i rad, ale zostanie w naszej pamięci, zostanie na zawsze i jako legenda Solidarności, bo dla nas Solidarność też jest wzorem walki o niepodległość i demokrację na Ukrainie. Zostanie wzorem człowieka z wielką duszą i wielkim sercem - powiedział Deszczyca i podkreślił, że gdyby Henryk Wujec żył, to dziś byłby w biało-czerwonym szaliku i pomagał Białorusinom w ich dążeniu do wolności.
List od dalajlamy do Ludwiki Wujec
List od duchowego przywódcy Tybetańczyków, czyli XIV Dalajlamy odczytała prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Danuta Przywara. "Z wielkim smutkiem przyjąłem wiadomość o śmierci pani męża. Będę pamiętał o nim w moich modlitwach i w tej smutnej chwili pragnę złożyć kondolencje pani oraz całej rodzinie" - zwrócił się dalajlama do małżonki zmarłego, Ludwiki.
"Przez długie lata miałem wielokrotnie zaszczyt spotykać się z pani mężem. Po raz ostatni podczas szczytu laureatów Pokojowej Nagrody Nobla w Warszawie w 2013 roku. Uważałem go za przyjaciela. Jako parlamentarzysta zawsze niezłomnie wspierał Tybetańczyków w ich walce o wolność i godność. Stał po stronie naszego narodu i robił, co mógł, by nagłaśniać i wspierać naszą sprawę. Sensem swego życia uczynił służenie dobru zwykłych ludzi w Polsce i gdzie indziej, także jako jeden z przywódców Solidarności w latach 80. Ze słowami modlitwy, Dalajlama" - napisał w liście duchowy przywódca Tybetańczyków.
Bodnar: Henryk Wujec starał się widzieć człowieka w najszerszym wymiarze
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar przypomniał, że Wujec wspierał Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich i był członkiem rady społecznej przy RPO.
- Wujec nie był klasycznym doradcą, był człowiekiem współodczuwającym. On utożsamiał się z losem ludzi, którym trzeba pomóc. Mówił jakby od środka, jakby z głębi swojej wrażliwej duszy i ogromnego doświadczenia życiowego. Dostrzegał jak ludziom żyjącym na terenach wiejskich, w małych miasteczkach potrzebne jest uznanie, zauważenie ich trosk oraz problemów i nigdy nie poprzestawał na formalizmach, nie przejmował się urzędowymi ograniczeniami, gdy pomagał. Starał się widzieć człowieka w najszerszym wymiarze, z jego godnością, emocjami, sumieniem, bo liczył się konkretny człowiek i potrzeba okazania mu wsparcia i zainteresowania - mówił Bodnar podczas uroczystości pogrzebowej.
Dodał, że Wujec posiadał przy tym specyficzny rodzaj racjonalnej wrażliwości. - Jego głębokiemu zaangażowaniu w ludzkie sprawy nigdy nie towarzyszyła zła emocja, jakaś chęć zemsty, nienawiść czy dążenie do upokorzenia kogoś. Wręcz przeciwnie. Bo on tak traktował ludzi i tak traktował państwo. Chciał, aby obywatele nie walczyli ze sobą, ale aby sobie pomagali. Wierzył, że państwo może być dla wszystkich bez względu na to, kim są i skąd pochodzą - mówił RPO.
Bodnar dodał, że życie Henryka Wujca to historia wyjątkowo bogata w dramatyczne momenty, ale także budująca. - To jest nieustanna wędrówka w czasie, w przestrzeni społecznej, wśród wydarzeń historycznych i w świecie dojrzewających idei - powiedział.
Podkreślił, że rzeczą łączącą te wszystkie etapy życia Henryka Wujca było podejście do praw człowieka. - Całym swoim obywatelskim życiem, całą aktywnością i zaangażowaniem w ludzkie sprawy dążył do tego, aby prawa człowieka nie stały się łaską władzy. A przecież o tym marzy każda ekipa rządząca o autorytarnych zapędach. On uważał przez cały czas, do końca, że ochrona praw człowieka to święty obowiązek władzy, każdej władzy, i że prawa człowieka wypływają z głęboko przyrodzonej godności ludzkiej - powiedział Bodnar.
"Biłgoraj stracił swojego ambasadora. Polska straciła wielkiego patriotę"
Burmistrz Biłgoraja Janusz Rosłan powiedział, że Henryka Wujca miał okazję poznać na początku lat 2000.
- Uważał, że nie można być trochę przyzwoitym, trochę uczciwym, trochę chrześcijaninem. Albo się nim jest, albo się nim nie jest - mówił o Henryku Wujcu.
Rosłan zwrócił uwagę, że Henryk Wujec "nie mógł pogodzić się z upolitycznieniem Trybunału Konstytucyjnego, z upolitycznieniem sądownictwa, z łamaniem konstytucji i dewastacją porządku prawnego". - To właśnie wiara katolicka i mądrość płynąca ze stron Pisma Świętego nie pozwalały mu żyć inaczej - powiedział.
- Biłgoraj stracił swojego ambasadora. Polska straciła wielkiego patriotę - dodał.
"Wkładał wielką pasję we wszystko, czym się zajmował"
Henryka Wujca, który z wykształcenia był fizykiem, żegnał także profesor Krzysztof Meissner z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.
- Henio ukończył Wydział Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego i pasja do fizyki była w nim zawsze. Gdy tylko nadarzała się okazja, często razem z Ludką nas odwiedzał - opowiadał.
- Ciekawość Henia była niezaspokojona, czy chodziło o ciemną materię, czy o czarne dziury, czy o fizykę neutrin, zawsze miał pytania. Nawet niedawno, jeszcze w lipcu, po wysłuchaniu w internecie wykładu o przyszłości wszechświata, zadzwonił do mnie i pytał o rzeczy, które dla niego zbyt pobieżnie w swoim wykładzie omówiłem - mówił prof. Meissner.
- Wkładał wielką pasję we wszystko, czym się zajmował, czy to chodziło o cudowne nalewki, czy o fizykę, która z nim była zawsze. I takim go będę zawsze pamiętał - zakończył.
"Henia cechowała rzadka umiejętność łączenia różnych ludzi"
- Nie wiem, czy państwo spotkaliście kiedyś człowieka, który nie miał żadnych potrzeb osobistych - tak swoje przemówienie rozpoczęła Grażyna Staniszewska, była posłanka, była senator i uczestniczka obrad Okrągłego Stołu. - Ja spotkałam tylko jednego takiego człowieka, i to był właśnie Henio Wujec - powiedziała. - Widział, że potrzebujących jest mnóstwo, ale nigdy to nie był on. Cały czas się opiekował wszystkimi dookoła - opowiadała.
- Henia cechowała rzadka umiejętność łączenia różnych ludzi, to jest też niezwykle ważne. No i mrówcza pracowitość, co też bardzo rzadko się zdarza. I z tym obrazem kłóci się Henio jako kierowca samochodowy. To było zaprzeczenie Henia w życiu codziennym. W ciągu pięciu minut potrafił złamać wszystkie przepisy kodeksu drogowego - opisywała Grażyna Staniszewska.
- Heniu nie potrafił być ani agresywnym, ani nie potrafił nie pomagać. Nie potrafił kopać dołków, nie potrafił oszukiwać, nie potrafił być obojętnym. To był cały on, nie nauczył się tego także przez ostatnie 30 lat - zakończyła.
"Był jednocześnie Henrykiem i Heniem"
Jakub Wygnański, socjolog, współtwórca organizacji pozarządowych i uczestnik obrad Okrągłego Stołu mówił, że "trudno powiedzieć krótko o kimś, kto był ważny dla nas wszystkich". - Był kimś więcej niż znajomym. Był przyjacielem, szefem, nauczycielem, mistrzem. Był też autorytetem, ale w takim rozumieniu, które na swoje potrzeby definiuje tak, że jest to ktoś, przed kim nie chciałbym się wstydzić. To jest dla mnie bardzo ważne i myślę, że każdy powinien mieć takie osoby, bo to bardzo pomaga w nawigacji - opowiadał.
- Henryk był tytanem pracy i mistrzem organizacji. Miał wrodzony talent, jakąś mieszaninę chłopskiego uporu i sprytu. Był jednocześnie Henrykiem i Heniem. On coś w sobie takiego miał, był niemożliwy do zdarcia, a jednocześnie było w nim to coś miękkie, łagodne - mówił Wygnański.
- Henryk był jednocześnie konserwatywny i progresywny, lewicowy i prawicowy. Ale dla niego ważniejszym elementem azymutu na tej mapie była prawość i nieprawość. To jest zupełnie inny rodzaj topografii i myślę, że tego się od niego nauczyliśmy - dodał.
Jakub Wygnański powiedział, że chciałby, by jedną z form pamięci o Henryku Wujcu było działanie Funduszu Obywatelskiego, "(który - red.) kilka lat temu uruchomiliśmy i który wspiera działania, które, jak wierzymy, dobrze odczytują to, czego chciałby Henryk".
- I od dzisiaj, za zgodą rodziny Henryka, ten Fundusz będzie nosił jego imię. Wspólnie z jego najbliższymi zastanowimy się, jak zrobić to najlepiej. To dla nas jest wielkie wyróżnienie i zobowiązanie i wypowiedziane tutaj w tej sytuacji jest jak przysięga - podkreślił Wygnański.
Legenda Solidarności
Henryk Wujec spoczął na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
Wujec, który przebywał w szpitalu w ciężkim stanie, zmarł 15 sierpnia po długiej chorobie. Miał 79 lat.
Był działaczem opozycji demokratycznej w czasach PRL, członkiem Komitetu Obrony Robotników, działaczem Solidarności. W 1976 roku współorganizował pomoc dla represjonowanych robotników fabryk w Ursusie i Radomiu. Po wybuchu stanu wojennego został internowany. Później kilkakrotnie trafiał jeszcze do więzienia. Brał udział w obradach Okrągłego Stołu.
Po 1989 roku przez wiele lat zasiadał w Sejmie. Pełnił także funkcję wiceministra rolnictwa oraz doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego.
"Solidna firma, człowiek ciężkiej pracy"
- Solidna firma, człowiek ciężkiej pracy, spokojny i życzliwy - opisywał charakter Wujca na antenie TVN24 jego kolega z opozycji Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej. Przypomniał, że spędzili razem w jednej celi na Białołęce prawie osiem miesięcy. - Świetnie się nam razem siedziało, bez żadnych zacięć i zatarć - wspominał Onyszkiewicz.
Jak mówił, Wujec był "naprawdę wspaniałym, wielkim człowiekiem, niesłychanie cichym, skromnym". - Ogromna szkoda, że takich ludzi w Polsce jest mało, a jednego z nich ubyło - dodał.
"Henia nam strasznie będzie brakowało"
- To był nasz Heniu, przyjaciel, strasznie ważny dla nas wszystkich człowiek - mówił w rozmowie z TVN24 działacz opozycji antykomunistycznej Zbigniew Janas. Jak wspominał, Wujec był "bardzo zdroworozsądkowy, zawsze warto było go posłuchać". - Był odważny, dynamiczny, zawsze gotowy do przygody - dodał.
Janas przypomniał, że na twarzy Wujca zawsze widniał uśmiech. - Henia będzie nam strasznie brakowało - przyznał.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24