Generał Grzegorz Grodzki nie jest już dowódcą 6. Brygady Powietrznodesantowej. "Pomimo pasji, wyrzeczeń i pracy ponad miarę, zmuszony dziś jestem przekazać sztandar, bo polityka wmieszała się w nasze spadochroniarskie życie. Mam nadzieję i wierzę, że prawdziwi winni dopuszczenia do obecnej sytuacji poniosą za to odpowiedzialność" - takie słowa napisał w księdze pamiątkowej brygady.
Grzegorz Grodzki dowodził brygadą od listopada 2019 roku, a rok później z rąk prezydenta Andrzeja Dudy odebrał nominację na stopień generała brygady. Kadencja dowódcy jednostki zwykle trwa trzy lata.
W sobotę na kontach brygady w mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że nie jest on już dowódcą.
"W związku z zakończeniem służby na stanowisku dowódcy, życzenia od Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych na ręce generała brygady Grzegorza Gromadzkiego złożył Inspektor Wojsk Lądowych generał dywizji Maciej Jabłoński" - taką informację przekazał administrator profilu.
Redakcja tvn24.pl dysponuje kopią wpisu w księdze pamiątkowej brygady, który dzień wcześniej złożył sam Grodzki.
"Pomimo pasji, wyrzeczeń i pracy ponad miarę zmuszony jestem dziś przekazać sztandar bo polityka wmieszała się w nasze spadochroniarskie życie. Mam nadzieję i wierzę, że prawdziwi winni dopuszczenia do obecnej sytuacji w 6 batalionie dowodzenia, 6 Brygady Powietrznodesantowej poniosą za to odpowiedzialność. Prawie dwa lata bezczynności po raz kolejny doprowadziły do dziesiątek dramatów i rozpaczy. Można było tego uniknąć już w 2019 roku!" - tak brzmi najważniejszy fragment wpisu generała.
Swój wpis zakończył słowami: "Choć moja droga wiedzie ugorem, Wam wszystkim życzę pełnych czasz i powodzenia! P.S. Wierzę, że prawda obroni się sama i za kilka lat te słowa przebrzmią na nowo".
Pytania o sytuację wysłaliśmy do Ministerstwa Obrony Narodowej, próbowaliśmy również skontaktować się z biurem prasowym - do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Natomiast w środę, dzień po publikacji materiału resort przysłał nam odpowiedź, w której przypomniał, że decyzje dotyczące zarówno odwołań, jak i wyznaczeń na stanowiska służbowe "podejmowane są w oparciu o potrzeby Sił Zbrojnych i kwalifikacje żołnierzy lub osób cywilnych". "Minister Obrony Narodowej ma prawo swobodnie kształtować politykę personalną, uwzględniając m.in. aktualne wyzwania stojące przed Siłami Zbrojnymi RP" - podkreślono w stanowisku MON. Jednocześnie dodano, że polityka kadrowa "jest przemyślanym i długotrwałym procesem, który realizuje obecne kierownictwo MON".
Resort potwierdził także, że generał Grodzki został przeniesiony do rezerwy kadrowej, a miejscem wykonywania przez niego zadań służbowych jest Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Zarzuty wobec żołnierzy brygady
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarli dziennikarze tvn24.pl, decyzja generała nie ma związku z bieżącą sytuacją w Ukrainie, a w swoim wpisie nawiązywał do zatrzymania przez Żandarmerię Wojskową, na polecenie prokuratury, podpułkownika Marcina M., który był dowódcą 6. batalionu dowodzenia.
Śledczy założyli temu oficerowi kajdanki w kwietniu ubiegłego roku. Prokurator z wydziału do spraw wojskowych Prokuratury Okręgowej w Krakowie postawił mu wtedy szereg zarzutów związanych z korupcją.
"Przyjmował korzyści majątkowe w zamian za skierowanie (żołnierzy - red.) na misję zagraniczną do Kosowa, jak też na kursy podoficerskie" - to fragment oficjalnego komunikatu Prokuratury Krajowej.
Podpułkownik miał również przyjąć 10 tysięcy i 6 tysięcy złotych w zamian za powołanie dwóch osób do zawodowej służby wojskowej.
"Nadto zarzucono mu, że od listopada 2019 roku do lutego 2020 roku kilkudziesięciokrotnie, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, samowolnie użył pojazdów służbowych do celów prywatnych" - to kolejny fragment z prokuratorskiego komunikatu.
- W opinii generała Grodzkiego podpułkownik powinien odejść z wojska już w 2019 roku, bo wtedy były pierwsze sygnały o tym, że uprawia "prywatę". Śledztwo trwało tak długo, że zdołał wciągnąć wielu żołnierzy w swoje działania - mówi tvn24.pl zgodnie dwóch rozmówców z armii.
Według innych naszych źródeł generałowi zawieszono "poświadczenia bezpieczeństwa", co oznacza, że aktualnie nie może się on zapoznawać z informacjami poufnymi, tajnymi i ściśle tajnymi, a także sekretami NATO.
Oficjalnie wiadomo, że zarzuty w tym śledztwie, dotyczące wręczania podpułkownikowi korzyści majątkowych, usłyszało - w lipcu ubiegłego roku - dziesięciu żołnierzy. Z nieoficjalnych informacji wynika, że wkrótce kolejni żołnierze mogą usłyszeć zarzuty.
Dodzwoniliśmy się do generała Grodzkiego, prosząc go o rozwinięcie wątków, które poruszył w swoim wpisie. - W tej chwili nie mogę i nie chcę komentować - powiedział reporterowi tvn24.pl.
6. Brygada Powietrznodesantowa, "czerwone berety"
6. Brygada Powietrznodesantowa w Krakowie jest jedną z niewielu samodzielnych brygad w Wojskach Lądowych. Jej dowódca podlega bezpośrednio dowódcy generalnemu rodzajów sił zbrojnych, a nie dowódcy którejś z dywizji. 6. BPD wraz z 25. Brygadą Kawalerii Powietrznej stanowi trzon polskich wojsk aeromobilnych, czyli takich, które na miejsce walki przemieszczają się transportem powietrznym, samolotami (6. BPD) lub śmigłowcami (25. BKPow.). Obie brygady są szykowane do tego, by w czasie ewentualnej wrogiej napaści na nasz kraj stanowić odwód naczelnego dowódcy sił zbrojnych do użycia w najtrudniejszym momencie.
W przeszłości żołnierze krakowskiej brygady, tak zwane "czerwone berety", służyli na wszystkich misjach zagranicznych Wojska Polskiego – w Afganistanie, Iraku, byłej Jugosławii i Syrii. Ostatnio szykują się do dyżuru w ramach Grupy Bojowej Unii Europejskiej. Stanowią trzon obecnej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Kosowie. Byli również zaangażowani w ochronę granicy polsko-białoruskiej.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: 6 Brygada Powietrznodesantowa im. gen. bryg. Stanisława Sosabowskiego/FACEBOOK