Chelatacja może szkodzić pacjentom

Coraz więcej chorych kupuje zabiegi chelatacji (jeden kosztuje 140 zł), czyli płukania naczyń krwionośnych za pomocą kroplówek. Na łamach "Głosu Koszalińskiego" lekarze przestrzegają pacjentów przed chelatacją, która może doprowadzić nawet do zatruć.

Chelatacja, to najprościej płukanie naczyń krwionośnych za pomocą kroplówek, w których głównym lekiem jest EDTA, preparat stosowany w leczeniu zatruć. Ta metoda leczenia nie tylko, że nic nie daje, ale jeszcze może zaszkodzić, informuje "Głos Koszaliński"

"Chelatacja - powrót do życia i do sił życiowych. Nieoperacyjna metoda lecznicza, rozpuszczająca blaszki miażdżycowe w naczyniach krwionośnych. Szczególnie korzystnie i skutecznie wpływa na zdrowie osób z poważnymi komplikacjami krążeniowymi, takimi jak zawał mięśnia sercowego, przebyty lub zagrażający udar mózgu czy bóle niedokrwienne kończyn. Wywołuje zjawisko zwane rewitalizacją, czyli powrotem do życia i proporcjonalnych do wieku sił życiowych", można wyczytać w internecie. Podobnie opisują tę terapię ulotki reklamowe i reklamy prasowe. Można się z nich dowiedzieć, że po chelatacji pacjenci czują się tak, jakby ujęto im 10-15 lat, a nawet więcej. Z reklamy można też dowiedzieć się, że w USA przez dziesiątki lat metoda ta stosowana jest z wielkim powodzeniem. By kuracja była skuteczna, potrzeba od 20 do 50 zabiegów.

Tymczasem Okręgowa Izba Lekarska w Koszalinie, opierając się na opiniach specjalistów, negatywnie ocenia skuteczność terapii chelatowej i ostrzega przed nią pacjentów. Komisja uznała chelatację za paramedycynę, czyli metodę, na skuteczność której nie ma naukowych dowodów. A chociaż pacjent ma prawo leczyć się tak, jak chce, to jednak lekarz ma obowiązek stosować metody udowodnione naukowo - podkreśla Komisja.

Źródło: Głos Koszaliński

Czytaj także: