- Stan klęski żywiołowej musi wynikać z sytuacji w naszym kraju związanej z epidemią, a nie ze względu na to, że politycy opozycji, którzy tracą w sondażach, domagają się odsunięcia terminu wyborczego - stwierdził Adam Bielan, rzecznik sztabu wyborczego prezydenta Andrzeja Dudy. W programie "Tak jest" na antenie TVN24 przyznał też, że konieczność zmiany formuły kampanii wyborczej "najmocniej dotknęła" jego sztab, "bo to na spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą przychodziły największe tłumy".
Głównym tematem rozmowy były nadchodzące wybory prezydenckie. - Nie mam możliwości odkładania terminu wyborów, jakichkolwiek. Jedyną sytuacją, w której nie ma możliwości przeprowadzenia wyborów w Polsce, jest wprowadzenie któregoś ze stanów nadzwyczajnych: wojennego, nadzwyczajnego lub klęski żywiołowej - zastrzegł Bielan. - Na pewno nie można wprowadzić któregoś z tych stanów tylko po to, by przełożyć termin wyborów. To byłoby złamanie konstytucji - stwierdził.
Podkreślił jednak, że jeżeli będzie taka konieczność, jeden z tych stanów zostanie wprowadzony, ale obecnie "nie mamy takiej sytuacji w Polsce, która by to uzasadniała".
Jak dodał Bielan, Polska walczyła już z klęskami żywiołowymi czy z epidemią grypy w 2010 roku, ale wtedy nikt nie zdecydował się na wprowadzenie stanu nadzwyczajnego.
- Stan klęski żywiołowej musi wynikać z sytuacji w naszym kraju związanej z epidemią, a nie ze względu na to, że politycy opozycji, którzy tracą w sondażach, domagają się odsunięcia terminu wyborczego - stwierdził poseł. Wskazał przy tym, że "po licznych kompromitacjach Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, rzeczywiście spadło jej poparcie". - Jeżeli epidemia w Polsce będzie miała znacznie większą skalę niż obecnie, to oczywiście wybory w Polsce się nie odbędą - zastrzegł.
Pytany, jaką skalę musiałaby osiągnąć epidemia, odparł: - Wchodzenie w tego typu spekulacje to nie jest moja rola.
"Nie płaczemy z tego powodu, że musieliśmy całkowicie przeorganizować kampanię"
Podczas rozmowy z Moniką Olejnik szef sztabu wyborczego Andrzeja Dudy ocenił działania jego konkurentów. - Z całą pewnością tacy kandydaci jak Małgorzata Kidawa-Błońska czy Władysław Kosiniak-Kamysz, którzy co i rusz są obecni na Facebooku i na innych kanałach w mediach społecznościowych, kampanię prowadzą znacznie bardziej intensywnie niż prezydent Andrzej Duda - stwierdził.
Gospodyni programu zauważyła jednak, że prezydent jest obecny w mediach w związku z tematami poświęconymi koronawirusowi i niektórzy postrzegają to jako element jego kampanii wyborczej.
- Ci sami politycy i publicyści, którzy atakowali prezydenta Dudę, że przez klika dni nie odpowiadał na ataki Władimira Putina, prezydenta Rosji, w przerwie noworocznej, dziś atakują prezydenta, że w czasie wielkiej próby dla naszego państwa jest aktywny jako głowa państwa. Organizuje spotkania sztabów kryzysowych czy wizytuje miejsca ważne - odparł Bielan, odnosząc się do wizyty prezydenta Dudy w fabryce Orlenu, podczas uruchamiania linii produkcyjnej płynu do dezynfekcji.
Zdaniem polityka zmiana formuły prowadzenia kampanii wyborczej najmocniej dotknęła sztab Andrzeja Dudy. - Bo to na spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą przychodziły największe tłumy - ocenił Bielan. - Fakt, że musieliśmy zrezygnować z bezpośrednich spotkań był dla nas bardzo trudny. Przeniesienie się kampanii do internetu, gdzie jest mnóstwo aktywności kandydatów opozycyjnych, którzy cały czas załamują ręce, że nie mogą prowadzić kampanii. Ale z drugiej strony zasypują Polaków reklamami wyborczymi, informacjami o czatach na Facebooku - dodał.
Jego zdaniem, taka aktywność jest czymś, co obecnie "politycy muszą zrobić". - Nie możemy apelować do Polaków, żeby pozostali w domach, a z drugiej strony zaganiać ich na spotkania wyborcze - zaznaczył szef sztabu Andrzeja Dudy.
- My nie płaczemy z tego powodu, że musieliśmy całkowicie przeorganizować naszą kampanię. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dla Polaków są teraz dużo ważniejsze sprawy, niż słuchanie wystąpień polityków. Dostosowujemy się do tej atmosfery - zadeklarował Bielan.
Koronawirus w Polsce
W piątek po południu Ministerstwo Zdrowia informowało o 411 potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem w Polsce. W ostatnich dniach zmarło pięć osób. 20 marca szpital w Łańcucie poinformował także o śmierci 27-latki, której wyniki jej testów laboratoryjnych potwierdziły obecność w organizmie wirusa SARS-Cov-2. Ministerstwo Zdrowia stwierdziło jednak, że przyczyną śmierci kobiety była sepsa, dlatego nie będzie ona uwzględniona w statystyce osób zmarłych z powodu zakażenia nowym patogenem.
Narodowy Fundusz Zdrowia prowadzi całodobową infolinię (tel. 800 190 590) udzielającą informacji o postępowaniu w sytuacji podejrzenia zakażenia koronawirusem.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24