Serdecznie współczuję księgowym i żeby ich nie denerwować, nie będę im życzył miłego weekendu, bo dla pracowników banków z pewnością nie będzie to weekend. Miły. Właściwie to chyba w ogóle nie będą mieli weekendu.
Wchodzę na swoje konto w banku internetowym, a tu - zamiast mieć mniej, mam więcej. O 155 złotych. Dwa dni temu żona wydała tyle w sklepie, a dziś mamy i zakupy i pieniądze. "Transakcja anulowana, zwrot 155 PLN". Gdyby tak bank fundował darmowe zakupy co dzień... Zapewne w weekend ten jakże sympatyczny prezent zniknie, gdy tylko bank doliczy się ile właściwie i za co powinien pobrać. Na razie stawiam, że w banku - za zasłoną uśmiechniętych pracowników i eleganckich oddziałów - mamy pożar w zamtuzie. Wczoraj pieniądze z kont niesłusznie znikały, dziś równie niezasłużenie przybywają. I to ilu klientom!
Co tam się musi dziać... Jeżeli niemal każdy mój znajomy chwali się, że właśnie wpłynęły mu na konto wydane pieniądze, to warto się zastanowić, jak gigantyczną kasą banki dziś nerwowo szastają! Tu 155, tam 300, gdzieś 500. Milionów? Dlaczego nie - przy takiej skali?! Drodzy księgowi, wyrazy współczucia. Kto by pomyślał, że na drodze rozwoju polskiej bankowości wymagana będzie wiza. Po angielsku: VISA.