40-letni myśliwy, biorący udział w polowaniu, śmiertelnie postrzelił 60-latka, który w nocy wyszedł przed swoją posesję. Jak tłumaczył później, miał go pomylić z dzikiem.
Do tego zdarzenia na platformie X odniósł się Marcin Możdżonek, prezes Naczelnej Rady Łowieckiej.
"W związku z tragicznym wydarzeniem w powiecie lubartowskim, z udziałem myśliwych będących na polowaniu, chciałbym przede wszystkim złożyć rodzinie zmarłego mężczyzny najszczersze kondolencje. Jest to niewyobrażalna tragedia, która nigdy nie powinna się wydarzyć i wiem, że nie ma w tej chwili żadnych stosownych słów, które potrafią w jakikolwiek sposób oddać ogrom nieszczęścia, które spotkało rodzinę zmarłego" - napisał na portalu X Marcin Możdżonek. W dalszej części wpisu przekazał, że Polski Związek Łowiecki "niezwłocznie uruchomił wszelkie procedury wyjaśniające tę sytuację". "Jesteśmy do dyspozycji organów ścigania" - dodał. Zapewnił też, że winni poniosą konsekwencje. "Nie ma żadnego wytłumaczenia ani tym bardziej usprawiedliwienia dla takich działań wśród myśliwych!" - zaznaczył.
Internauci, między innymi posłanka Paulina Matysiak (partia Razem), w komentarzach wytykali Możdżonkowi, że mężczyzna nie zmarł, ale został zabity. "Warto być precyzyjnym w takich komunikatach" - dodała posłanka.
Zwrócili też uwagę na zwrot "tragiczne wydarzenie". "Trudno nazwać wydarzeniem sytuację, w której ktoś strzelał w pobliżu zabudowań do człowieka i tłumaczy się głupio że myślał że to dzik" - napisał jeden z komentujących.
Prezes NRŁ: nie można pomylić człowieka ze zwierzyną
Przed kamerą TVN24 prezes NRŁ był bardziej stanowczy. - Nie można pomylić człowieka ze zwierzyną. Takie tłumaczenie to tylko i wyłącznie linia obrony oskarżonego, który już wie, że dokonał strasznej zbrodni, że popełnił życiowy błąd, że odebrał komuś życie albo zdrowie i tylko w ten sposób można na to patrzeć. Regulamin polowań i prawo mówi jasno: strzelamy tylko i wyłącznie do rozpoznanego celu. Jeżeli ktoś się tłumaczy, że pomylił cokolwiek lub kogokolwiek, co gorsza, z dzikiem, to znaczy, że tam zostało złamane prawo - powiedział Możdżonek. I dodał: - Stracił życie człowiek, ojciec, dziadek, jesteśmy tym wstrząśnięci i zdruzgotani.
Myślał, że strzela do dzika
Do zdarzenia doszło w nocy w sobotę (16 sierpnia) w miejscowości Młyniska na terenie gminy Michów w powiecie lubartowskim. W godzinach 22-23 odbywało się tam polowanie. Uczestniczyło w nim trzech myśliwych, którzy rozstawili się na polu kukurydzy należącym do jednego z nich, gdzie zlokalizowali dzika.
Pole znajdowało się w bezpośrednim sąsiedztwie posesji. W pewnym momencie mieszkający tam 60-letni mężczyzna obudził się, bo usłyszał przejeżdżający drogą samochód, wyszedł przed posesję i stanął przed furtką. W tym czasie jeden z myśliwych, myśląc, że strzela do dzika, oddał w jego kierunku strzał - trafił mężczyznę w okolicę klatki piersiowej. Po tym, jak 40-letni strzelający zorientował się, że doszło do pomyłki, na miejsce wezwał służby ratunkowe, ale rannemu nie udało się pomóc i zmarł.
Śledczy na miejscu zabezpieczyli broń i odzież uczestników polowania oraz dokumentację, która ma pomóc ustalić, czy myśliwi posiadali zezwolenia. Ustalane będzie również, z jakiej odległości i z jakiego kierunku padł strzał.
Odpowie za zabójstwo
40-letni Sławomir A. usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Jak w poniedziałek przekazała prokurator Jolanta Dębiec z Prokuratury Okręgowej w Lublinie, podejrzany "przewidując, że obrany przez niego cel może być człowiekiem i godząc się na to", działał w zamiarze ewentualnym pozbawienia życia człowieka. Jak ustalili śledczy, bez dokładnego osobistego rozpoznania zwierzyny i przy wykorzystaniu lunety celowniczej Sławomir A. oddał strzał z długiej broni myśliwskiej w kierunku pokrzywdzonego.
Według ustaleń 60-latek stał przed bramą swojej posesji, która była oświetlona przez szpaler lamp solarnych. Mężczyzna zmarł na miejscu w wyniku rany postrzałowej klatki piersiowej i prawego przedramienia.
- Prokurator uznał, że posiadany przez podejrzanego sprzęt umożliwiał mu rozpoznanie celu, do którego strzela. To, że go nie rozpoznał, dowodzi, że działał w zamiarze ewentualnym pozbawienia życia. Oznacza to, że wprawdzie nie chciał zabić, ale godził się na taki skutek. Można powiedzieć, że nie rozpoznając tego celu, godził się, że strzeli do człowieka - wyjaśniła prokurator Dębiec.
Za zabójstwo grozi od 10 lat więzienia do dożywocia.
Będzie wniosek o areszt
Prokuratura zawnioskuje o trzymiesięczny areszt dla 40-latka. - Prokurator uznał, że jest on niezbędny ze względu na okoliczności - w tym również wyjaśnienia podejrzanego - które nie do końca są jasne, logiczne, czasami zawierają sprzeczności - powiedziała Dębiec.
Dodała, że istnieje wiele kwestii wymagających wyjaśnienia w ramach izolacji procesowej podejrzanego. - Na przykład chociażby obecność w czasie tego zdarzenia małoletniego syna podejrzanego, który był jedynym świadkiem - podkreśliła.
Dopytywana wskazała, że w polowaniu brały udział trzy osoby dorosłe, ale obecny był również - razem ze swoim ojcem - małoletni syn podejrzanego.
Śledczy nie komentują, czy 40-latek przyznał się do winy.
Oddał strzał z "pogwałceniem wszelkich zasad obowiązujących myśliwego"
Zdaniem śledczych Sławomir A. oddał strzał z "pogwałceniem wszelkich zasad obowiązujących myśliwego".
Odnosząc się do zamiaru ewentualnego, prokurator uznał, że okolica była znana podejrzanemu, a przed polowaniem dokonał on rekonesansu terenu, przy czym wjechał na obszar polowania właśnie od strony zabudowań. Według ustaleń miał oddawać strzały z ambony zwróconej w kierunku przeciwnym do budynków.
- Tymczasem sprawca wiedział, że strzela wzdłuż drogi w kierunku zabudowań mieszkalnych oraz do niezidentyfikowanego należycie przez siebie obiektu, którym okazał się człowiek. Można powiedzieć, że oddał strzał z pogwałceniem wszelkich zasad obowiązujących myśliwego w takiej sytuacji - podkreśliła prokurator.
- W związku z tym, że nie upewnił się, czy jest to zwierzę, czy człowiek, musiał liczyć się z tym - to znaczy przewidywał i godził się - że może strzelić do człowieka - dodała.
Szwagier zastrzelonego 60-latka: jak można było pomylić człowieka z dzikiem
Reporter TVN24 był na miejscu zdarzenia. Rozmawiał ze szwagrem zastrzelonego 60-latka.
Mężczyzna dziwił się, jak można było pomylić człowieka z dzikiem. - Tym bardziej że zaczął strzelać w kierunku budynku. Co prawda, było ciemno, ale przy płocie świecą się lampy - co prawda, solarne, ale się świecą. Zawsze coś widać. To naprawdę dziwna sprawa - stwierdził.
Autorka/Autor: tam
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24