Na budynku prosektorium i kaplicy szpitala w Biłgoraju (woj. lubelskie) powieszone zostały banery zakładu pogrzebowego. Zarząd spółki prowadzącej szpital - chociaż uważa, że nie jest to reklama, a jedynie "informacja" – nakazał ich usunięcie.
O sprawie jako pierwsza napisała Nowa Gazeta Biłgorajska, do której zgłosili się czytelnicy.
- Czuję się zniesmaczona lokalizacją takiej reklamy i nawet sobie nie wyobrażam, jak czują się ludzie poważnie chorzy, widząc takie treści przy szpitalu, do którego przecież idą z nadzieją na wyzdrowienie, a nie śmierć - napisała do redakcji tygodnika pani Natalia.
Prawo zakazuje reklam zakładów pogrzebowych na szpitalach
Na budynku, w którym mieści się prosektorium i kaplica szpitala Arion w Biłgoraju, banery zakładu pogrzebowego pojawiły się w lutym. Jest na nich podana nazwa firmy, adres, numer telefonu i inne informacje opatrzone zdjęciami.
Tymczasem, jak głosi punkt 1 art. 13 ustawy o działalności leczniczej, w miejscu udzielania świadczeń zdrowotnych nie mogą być świadczone usługi pogrzebowe oraz prowadzona ich reklama.
Szpital: to nie reklamy, to informacje
Edyta Lewczyk, zastępca dyrektora szpitala, mówi nam, że zdaniem zarządu spółki, która prowadzi placówkę, banery te nie są reklamami.
- To informacje zamieszczone przez zakład pogrzebowy, który obsługuje nasze prosektorium. Wcześniej, gdy obsługiwała je inna firma, również na ścianie była zamieszczona informacja. Chociaż nie była ona jednak tak duża jak ta, o której rozmawiamy - mówi.
Zastępca dyrektora szpitala: pacjenci nie widzą z okien tej ściany
Podkreśla, że banery zostały umieszczone na ścianie od strony ulicy Armii Kraków, a ściana jest niejako częścią ogrodzenia.
- Nasi pacjenci nie widzą z okien tej ściany – zaznacza.
Jest dezycja o usunięciu banerów
W zeszłym tygodniu po ukazaniu się artykuły Nowej Gazety Biłgorajskiej, zarząd spółki prowadzącej szpital, podjął decyzję o zobowiązaniu zakładu pogrzebowego do natychmiastowego usunięcia banerów.
ZOBACZ TEŻ: 380 złotych za parkowanie przy szpitalu. "Opiekowałam się chorym synem, wprowadzono mnie w błąd"
- Stoimy na stanowisku, że jeśli niektórym mieszkańcom te banery przeszkadzają, to nie będziemy robić nic przeciw ich odczuciom - podkreśla Edyta Lewczyk.
Po trzech tygodniach od otrzymania pytań
Nowa Gazeta Biłgorajska zadała szpitalowi pytania dotyczące banerów 23 lutego. Na odpowiedź z decyzją o ich zdjęciu trzeba było czekać trzy tygodnie. Na pytanie, dlaczego tak długo, Edyta Lewczyk mówi, że zarząd spółki musiał się spotkać we własnym gronie oraz z właścicielem zakładu pogrzebowego.
- Uważam, że decyzja została podjęta dosyć szybko – zaznacza.
Kontaktowaliśmy się też z właścicielem zakładu pogrzebowego. Odmówił jednak komentarza.
Źródło: tvn24pl
Źródło zdjęcia głównego: Nowa Gazeta Biłgorajska