Znów wypadek, znów problem z kamerami. Bezużyteczny monitoring w łódzkich tramwajach?

Kamery nie pomogą wyjaśnić, dlaczego doszło do wypadku
Kamery nie pomogą wyjaśnić, dlaczego doszło do wypadku
Źródło: PAP | Grzegorz Michałowski

Nagrania z monitoringu nie pomogą w ustaleniu dlaczego w poniedziałek rano zderzyły się w Łodzi dwa tramwaje. Dlaczego? Łódzki przewoźnik nie jest w stanie odczytać zapisu z kamer. Podobne problemy pojawiły się już w styczniu, kiedy pijany motorniczy śmiertelnie potrącił trzy osoby. W tamtym roku odnotowano 50 awarii monitoringu.

Kamery były zainstalowane w tramwaju linii nr 2, który w poniedziałek po godz. 10 został uderzony w tył przez inny skład.

- Niestety, nie możemy odczytać zapisu z monitoringu. To kolejny raz, kiedy nie możemy w krytycznym momencie z niego skorzystać - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl Sebastian Grochala z Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi.

Problemy techniczne nie pozwoliły też na sprawdzenie co "widziały" kamery w tramwaju kierowanym przez pijanego motorniczego, który na początku stycznia w centrum Łodzi śmiertelnie potrącił trzy osoby i uderzył w samochód osobowy. Zapisu z kamer nie udało się odczytać do dzisiaj.

- Za funkcjonowanie monitoringu w obu tych tramwajach odpowiada ta sama firma. Mamy z nią problemy od dawna - informuje Grochala.

3 miliony złotych w błoto?

Firma, o której mówi rzecznik łódzkiego przewoźnika to GMV. Odpowiada ona za pracę 1200 kamer w 183 pojazdach (tramwajach i autobusach). Zainstalowanie kamer kosztowało ponad 3,5 mln złotych. Inwestycja została zrealizowana trzy lata temu.

- Niestety, nie jesteśmy zadowoleni z jakości monitoringu. Tylko w zeszłym roku mieliśmy ponad 50 przypadków, kiedy nie mogliśmy skorzystać z kamer - mówi Grochala.

MPK tłumaczy, że nie może zerwać kontraktu z firmą, bo wtedy trzeba by było oddać 3 mln złotych, które na monitoring wyłożyła Unia.

Łódzki przewoźnik w maju ubiegłego roku nałożyła na firmę odpowiedzialną za kamery karę w wysokości prawie 300 tys. złotych.

Śledztwo bez ważnego dowodu

- Nagranie z kamer monitoringu byłoby ważnym dowodem w wyjaśnianiu wypadku. Wiele wskazuje na razie, że będziemy musieli jednak radzić sobie bez zapisu z kamer - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Śledczy wyjaśniają, dlaczego w poniedziałek na skrzyżowaniu ul. Limanowskiego z al. Włókniarzy zderzyły się dwa tramwaje. W wyniku wypadku rannych zostało 19 osób. Jedna z pasażerek wciąż walczy o życie w łódzkim szpitalu.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: