Zdanowska: suweren zadecydował. Wojewoda na razie milczy

Zdanowska: normalnie obejmuję urząd
W Łodzi nie było długiego świętowania
Źródło: TVN24 Łódź

Wczoraj świętowała znakomity wynik w wyborach, dzisiaj przed ósmą stawiła się w pracy. Bój Hanny Zdanowskiej o mandat dopiero się rozpoczyna, bo o nielegalności jej rządów jeszcze przed głosowaniem mówił wojewoda. - Suweren przemówił - kwituje Zdanowska. Biuro wojewody na razie odmawia komentarza, czeka na oficjalne wyniki.

Wygrała z przewagą, której - jak mówi - sama się nie spodziewała. Hannę Zdanowską, według sondażowych wyników IPSOS dla TVN24, poparło ponad 70 proc. łodzian. Tym samym bój o fotel prezydenta rozstrzygnął się już w pierwszej turze.

- Jestem pełna wdzięczności. Przystępuję do pracy - mówiła Zdanowska w rozmowie z reporterem TVN24 dzisiaj rano.

Podkreślała, że "suweren zadecydował" o tym, kto ma rządzić w magistracie przez kolejne cztery lata. Tyle, że dla prawomocnie skazanej za poświadczenie nieprawdy prezydent Łodzi najtrudniejszy bój dopiero się rozpoczyna.

Zbigniew Rau, wojewoda łódzki mówił kilka dni przed głosowaniem, że osoba prawomocnie skazana nie może "w sposób trwały być prezydentem".

- Normalnie obejmuję urząd. Jeżeli wojewoda będzie chciał wszcząć jakieś kroki, to będzie się ciągnęło - tłumaczyła Zdanowska.

Te "jakieś kroki" to procedura zmierzająca do odsunięcia Hanny Zdanowskiej od władzy w związku z faktem, że ustawa o pracownikach samorządowych zabrania pracy w samorządzie osobom po wyrokach.

Zbigniew Rau jednoznacznie zapowiadał, że taka procedura zostanie wszczęta w razie zwycięstwa Hanny Zdanowskiej. Obowiązujące przepisy wskazują, że w takiej sytuacji sprawa najpewniej skończy się w sądzie.

A zdanie wojewody jest tutaj kluczowe. To potwierdził w poniedziałek Wojciech Hermaliński, szef Państwowej Komisji Wyborczej.

- Jeżeli się potwierdzi, że Hanna Zdanowska została wybrana, to wówczas wchodzą w grę przepisy ustawy o pracownikach samorządowych. To jest decyzja wojewody, tutaj nam jest trudno o tym mówić, co do zasady to te przepisy to regulują, natomiast jaką decyzję wojewoda podejmie (...), to tego nie wiem - mówił na konferencji prasowej poświęconej wynikom wyborczym Hermeliński.

Dzisiaj ani wojewoda, ani jego zaplecze nie chce jednak odnosić się do wyborczego wyniku Hanny Zdanowskiej.

- Z urzędu wojewódzkiego dowiedzieliśmy się, że wojewoda czeka na ostateczne wyniki i nie będzie odnosił się do wskazań sondażowych - tłumaczy Piotr Borowski, reporter TVN24.

Zdanowska: normalnie obejmuję urząd

Zdanowska: normalnie obejmuję urząd

Spór po łacinie

Tuż po ogłoszeniu sondażowych wyników wczorajszych wyborów, przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej prześcigali się w łacińskich cytatach. "Dura lex sed lex" (twarde prawo, lecz prawo) - mówił w studiu wyborczym TVN24 Jacek Sasin, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.

- To nie jest kwestia interpretacji. Prawo jasno wskazuje, kto może, a kto nie może pełnić funkcji - mówił Sasin.

W podobnym tonie, też po łacinie odpowiedział mu Cezary Grabarczyk, były minister sprawiedliwości i człowiek, który wciągnął Hannę Zdanowską do wielkiej polityki:

"Vox populi, vox dei" (głos ludu głosem Boga) - napisał na Twitterze Grabarczyk.

Nerwówka wyborcza

To, że Hannie Zdanowskiej towarzyszą bardzo duże emocje można było się przekonać w punkcie wyborczym przy ul. Jaracza w Łodzi, gdzie oddawała swój głos.

Prezydent Łodzi towarzyszyły ekipy telewizyjne i fotoreporterzy. Kiedy chciała odebrać kartę do głosowania, ustawiła się w kolejce dla mieszkańców ul. Jaracza. A powinna do innej, dla zameldowanych przy ul. Narutowicza. Pomyłkę uświadomili Zdanowskiej pracownicy komisji wyborczej.

Kandydatka z całego zajścia żartowała już po oddaniu głosu:

- Zestresowałam się. Zastanawiałam się, jak dojechać na Jaracza, bo tak to moje kochane miasto rozkopałam, że zastanawiałam się jak tu dojechać. No i tak mi się to zakodowałam, że koniecznie chciałam mieszkać na Jaracza - tłumaczyła dziennikarzom.

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź, PAP

Czytaj także: