Wojewoda łódzki wezwał prezydent Łodzi do wycofania się ze startu w wyborach samorządowych. - Osoba skazana nie może w sposób trwały być wójtem, burmistrzem czy prezydentem - argumentował Zbigniew Rau. A Zdanowska we wrześniu usłyszała prawomocny wyrok za poświadczenie nieprawdy. Na zwołanej konferencji prasowej towarzyszyły mu okrzyki: "hańba" oraz "kłamstwo". Zdaniem obozu Zdanowskiej, wojewoda chce wpłynąć na wynik wyborów samorządowych.
Wojewoda odniósł się do faktu, że Zdanowska została prawomocnie skazana za poświadczenie nieprawdy.
- Zapoznałem się z licznymi opiniami ośrodków opiniotwórczych, autorów analiz prawnych. Stwierdzam z całą stanowczością: osoba skazana za umyślne przestępstwo nie może w sposób trwały pełnić funkcji wójta, burmistrza czy prezydenta - powiedział wojewoda.
Dodał, że nie zdecydował się wszcząć procedury związanej z odsunięciem Zdanowskiej od pełnienia funkcji. Ale zrobił to tylko dlatego, że jej kadencja się kończy i procedura z pewnością nie zakończyłaby przed zakończeniem jej pracy w charakterze prezydenta.
Rau jednoznacznie wskazał, że w razie zwycięstwa Hanny Zdanowskiej, wszczęta zostanie procedura związana z łamaniem przez nią prawa.
- Ewentualna wygrana Hanny Zdanowskiej jest zdarzeniem przyszłym i niepewnym. Niemniej jednak, gdyby jej kandydowanie miałoby zakończyć się sukcesem, podjąłbym działania pozostające w kompetencji wojewody, co do zapewnienia legalności sprawowania funkcji przez samorządowców - dodał wojewoda.
Wygrana Zdanowskiej, zdaniem Zbigniewa Raua, będzie prowadziła do "wielorakich problemów, w tym poważnych konsekwencji prawnych".
- Dlatego też przychylam się do głosów opinii publicznej, które wzywają (Hannę Zdanowską - red.) do tego, aby dla dobra wspólnego, dobra łodzian zrezygnowała z kandydowania - powiedział Zbigniew Rau.
Wybory i burza
Wszystko więc wskazuje na to, że po wyborach samorządowych w Łodzi rozpocząć się może polityczna burza. Według sondażu przeprowadzonego przez Kantar Millward Brown dla "Faktów" TVN oraz TVN24, może ona liczyć na 62 proc. głosów. Kandydat PiS, Waldemar Buda ma 14 proc. poparcia.
Ankietowani odpowiadali również na pytanie: Politycy Zjednoczonej Prawicy w ostatnim czasie mówili, że nawet jeśli w Łodzi wygra Hanna Zdanowska, to z powodu wyroku sądowego nie będzie mogła objąć urzędu. Czy te zapowiedzi wpłynęły na to, jak zamierza Pan (Pani) głosować? 83 proc. badanych odpowiedziało, że nie wpłynęły na to, jak będą głosować, zaś 8 procent respondentów wskazało odpowiedź: "tak, zamierzam teraz głosować na Hannę Zdanowską"
Na konferencji prasowej pojawili się zwolennicy Hanny Zdanowskiej. Przerywali wypowiedzi wojewody okrzykami "hańba" oraz "manipulacja". Po odczytaniu stanowiska Zbigniew Rau odszedł od mównicy i nie odpowiadał na żadne pytania.
Prawy spór, polityczna wojna
Wojewoda długo nie komentował rosnącego zamieszania dotyczącego Hanny Zdanowskiej. Po tym, jak prezydent Łodzi została we wrześniu prawomocnie skazana na grzywnę za poświadczenie nieprawdy, wydał oświadczenie, że analizuje sytuację pod katem prawnym.
Zdanowska zaś podkreślała, że ciągle może startować w wyborach. Państwowa Komisja Wyborcza także nie miała co do tego wątpliwości.
Wątpliwości, które się pojawiały dotyczyły sytuacji już po wyborach. Politycy Prawa i Sprawiedliwości coraz bardziej kategorycznie podkreślali, że w razie jej zwycięstwa w wyborach, nie będzie mogła objąć funkcji. Tak w ubiegłym tygodniu mówił m.in. szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
- Jak wykazują analizy prawne, nie ma żadnej możliwości, aby nawet w przypadku wygranej [Zdanowska - red.] mogła objąć skutecznie urząd prezydenta miasta Łodzi - oznajmił Sasin.
Wskazywał, że chociaż kodeks wyborczy faktycznie pozwala Hannie Zdanowskiej na start w wyborach, to ustawa o pracownikach samorządowych jasno wskazuje, że samorządowiec nie może być karany.
Politycy opozycji i zaplecze Hanny Zdanowskiej odpowiadają, że tego typu argumentacja jest bezzasadna. Zaznaczają, że skoro Zdanowskiej wolno jest startować w wyścigu wyborczym, to tym bardziej może objąć funkcję.
Sztab prezydent Łodzi wskazuje, że kodeks wyborczy jest lex specialis względem ustawy o pracownikach samorządowych. To zasada używana w przypadku konfliktów prawnych. Zakłada ona, że przepis bardziej szczegółowy (zdaniem otocznia Zdanowskiej) jest nadrzędny nad bardziej ogólnym (a takim ma być ustawa o pracownikach samorządowych).
Grzegorz Schetyna, szef Platformy Obywatelskiej nazywał narrację przyjętą przez obóz PiS "straszeniem wyborców".
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24