Kierowcy jadący ulicą Dąbrowskiego w Łodzi są ostrzegani poprzez znaki, że droga skręca w lewo, a na wprost jadą tramwaje. Kierowca tira, który we wtorek wieczorem jechał przez miasto, znaku nie zauważył i kontynuował jazdę po torach do momentu, w którym ciężarówka się zakopała. Okazało się, że był kompletnie pijany.
Tir, zanim zatrzymał się na torowisku, przejechał kilkaset metrów.
- Można domyślać się, że kierowca chciał powrócić torowiskiem na drogę, ale ziemia była zbyt grząska – ocenia aspirant sztabowy Marzanna Boratyńska z łódzkiej policji.
Pochodzący z Mazowsza 38-letni kierowca nie zareagował odpowiednio na pionowe i poziome znaki, które nakazują kierowcom jadącym po ulicy Dąbrowskiego korektę trasy i lekkie odbicie w lewo. "Gapiostwo" kierowcy najpewniej związane było z tym, że był pijany.
- Miał w organizmie 2,3 promila alkoholu. Za przestępstwo polegające na jeździe w stanie nietrzeźwości może mu grozić do dwóch lat więzienia, zarzuty usłyszy wkrótce – dodaje Boratyńska.
Kierowca zaraz po zdarzeniu otrzymał dwa mandaty: za zignorowanie znaku nakazującego jazdę z jego lewej strony w wysokości 250 złotych oraz za tamowanie ruchu tramwajowego – 200 złotych.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi