Mały dzięcioł siada na ramieniu strażnika miejskiego i zaczyna go dziobać. To nagranie z Łodzi zrobiło furorę na całym świecie. Tymczasem pracownicy ośrodków dla dzikich zwierząt zwracają uwagę, że próbując pomóc ptakom, często im szkodzimy. Z niewiedzy.
Nie każdy ptak, który zbliża się do człowieka potrzebuje jego pomocy. Niestety ludzie, zauroczeni takimi historiami jak ta dzięcioła Wacława z Łodzi, często szkodzą ptakom.
- Podloty wcale nie są przyzwyczajone do człowieka. Kiedy mają 26 dni opuszczają swoją dziuplę i żerują na ziemi. Może się wydawać, że do nas lgną, ale one po prostu szukają swojej matki, która donosi im pokarm - opowiada Marzena Białowolska z fundacji na rzecz zwierząt "Dzika Ostoja" w Szczecinie.
Często zdarza się, że ludzie dostrzegają takiego ptaka i myślą, że matka go porzuciła. W obawie o jego bezpieczeństwo zabierają go do domu i próbują sami odchować, a to błąd.
- Takich podlotów nie zabieramy. Pomagać trzeba tylko ptakom, które są ranne. Warto je wtedy przynieść do ośrodka, gdzie dostaną fachową pomoc, albo chociaż poczytać wcześniej trochę literatury na ten temat - tłumaczy Białowolska.
Nie zabieraj do domu
Dlaczego zwierzęta trafiają do domów? Bo kierujemy się odruchem serca. Niestety źle odchowane ptaki nie mają szans na przeżycie w naturalnych warunkach. - Wypuszczając je później na wolność nie liczymy się z tym, że one mają już inne zachowania. Zamiast szukać pokarmu, będą czekały aż ktoś im go da. Przez to albo zaatakuje je jakiś drapieżnik, albo nie zaakceptuje ich własne środowisko i zostaną zadziobane - mówi Białowolska.
Dlatego jeśli już się decydujemy zabrać zwierzę do domu, warto to skonsultować ze specjalistami z ośrodków dla dzikich zwierząt. - Doradzą jak optymalnie przygotować ptaka do powrotu do natury - dodaje.
Internauci pokochali Wacława
Do tej pory odtworzono się kilkanaście milionów razy. Na filmie widoczny jest Łukasz Berliński, szef Animal Patrolu straży miejskiej. Opowiada, że ptak, który usiadł mu na ramieniu to "Wacław". - Jako pisklę trafił do Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt. Został odkarmiony i wypuszczony na wolność - mówił rozmówca tvn24.pl.
Tyle, że Wacław tak przyzwyczaił się do ludzi, że co jakiś czas przylatywał w odwiedziny. - Jak tylko zobaczył osoby zbliżające się do budynku Ośrodka Rehabilitacji to lądował na drewnianej barierce. Czasami za lądowisko służyło też ramię strażników - uśmiecha się Berliński.
Nagrania, na których widać wizyty Wacława są ostatnio coraz rzadsze. Dlaczego? - Usamodzielnił się i poznał drugą połowę. Odleciał na zawsze. Zostały nam filmy - kończy strażnik.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24