Widzew Łódź, wbrew wcześniejszym deklaracjom, nie będzie mógł korzystać ze swojego stadionu w czasie przebudowy. Łódzki magistrat oficjalnie potwierdza, że klub musi szukać innego boiska. Widzew mówi, że nie ma gdzie iść.
- Stadion na czas budowy będzie z przyczyn oczywistych wyłączony z użytkowania - poinformował tvn24.pl we wtorek Marcin Masłowski z łódzkiego magistratu.
Tym samym potwierdził nieoficjalne wcześniej informacje, które wywróciły do góry nogami plan Widzewa Łódź na grę w przyszłym sezonie.
Jeszcze w połowie marca przedstawiciele klubu mieli nadzieję, że przebudowa stadionu nie wyłączy z użytkowania samego stadionu.
- Plany są takie, że najpierw zburzone zostaną trzy trybuny okalające murawę. Kibice w tym czasie będą mogli korzystać z pozostawionej, czwartej trybuny. Mecze powinny odbywać się normalnie - mówił 17 marca na łamach tvn24.pl Łukasz Kaczyński z biura prasowego Widzewa Łódź.
Widzew był na tyle pewny gry na swoim stadionie w czasie planowanej budowy, że we wniosku licencyjnym nie wskazał stadionu zastępczego. Teraz otwarcie deklaruje, że nie ma pomysłu, gdzie się przeprowadzić na czas renowacji.
Sygnały ostrzegawcze
Zamawiającym budowę stadionu jest miasto. W marcu został ogłoszony przetarg, który ma wyłonić firmę odpowiedzialną za renowację. W świetle obowiązującego prawa, firmy przed złożeniem oferty mogą podpytać zamawiającego (w tym wypadku miasto) o szczegóły zlecanych prac. Jeden z przedsiębiorców zainteresowanych startem w przetargu zapytał, czy w czasie trwania prac obiekt może być używany do rozgrywania meczów. Urzędnicy odpowiedzieli, że nie.
O sprawie zrobiło się głośno, a wtorkowa, jednoznaczna deklaracja miasta nie pozostawiła wątpliwości - klub musi szukać planu "b". Problem w tym, że na razie takiego planu nie widać.
- Czekamy na rozstrzygnięcie przetargu. Wybrany wykonawca przedstawi harmonogram, który będzie bardzo pomocny w szukaniu rozwiązania problemu. Wtedy przedstawimy nasz plan na rozgrywanie meczów w trakcie budowy - mówi w rozmowie z tvn24.pl Paweł Młynarczyk, prezes zarządu Widzewa, który dodaje, że od dawna "pracuje wspólnie z miastem nad wybraniem miejsca zastępczego dla klubu".
Piłkarska pustynia
Termin otwarcia ofert na wartą 170 mln złotych rewitalizację łódzkiego stadionu został ostatnio przełożony na połowę maja (pierwotnie otwarcie ofert miało odbyć się 30 kwietnia, ale zostało przełożone w związku z dużą ilością pytań firm do zamawiającego).
Miesiąc temu Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi mówiła, że ma nadzieję na wyłonienie wykonawcy w ciągu kilku miesięcy. Pierwsze prace - według jej optymistycznego scenariusza - miały rozpocząć się już w lipcu. To z kolei oznacza, że Widzew Łódź ma bardzo mało czasu na ustalenie, gdzie chce grać.
Scenariuszy jest kilka, ale żaden nie wydaje się dobry. Wymogi PZPN nie pozwalają na korzystanie z obiektu zastępczego odległego więcej niż 50 km od siedziby klubu. W tym promieniu stadion w odpowiednim standardzie ma jedynie GKS Bełchatów, ale Widzew Łódź podkreśla, że gra na tamtejszym obiekcie jest mało prawdopodobna.
- Kibice naszych drużyn nie przepadają za sobą. Oprócz tego włodarze GKS nie chcą nas gościć u siebie - mówi Młynarczyk.
Szukanie rozwiązania
Innym rozwiązaniem byłoby zmienienie harmonogramu rozgrywek w przyszłym sezonie tak, żeby Widzew mógł rozegrać tak dużo spotkań na własnym obiekcie, ile to tylko możliwe.
- Po rozegraniu spotkań na własnym obiekcie rozgrywalibyśmy mecze wyjazdowe jeden po drugim. Wtedy nasz stadion mógłby być budowany - tłumaczy prezes zarządu łódzkiego klubu.
Problem w tym, że do takiego scenariusza trzeba by było przekonać PZPN.
Zbawienna degradacja?
Widzew Łódź jest obecnie na ostatnim miejscu w Ekstraklasie. I chociaż w klubie podkreślają, że "nikt nie dopuszcza scenariusza opuszczenia ligi", to nie ulega wątpliwości, że relegacja zwiększyłaby szanse łodzian na licencję na grę w przyszłym sezonie. Wymagania infrastrukturalne na zapleczu Ekstraklasy są bowiem niższe, niż w najwyższej klasie rozgrywek.
Warto podkreślić, że komisja licencyjna PZPN już kręciła nosem oceniając obiekt przy Piłsudskiego pod kątem przyszłorocznych rozgrywek. Teraz, kiedy okazuje się, że Widzew nie ma pomysłu gdzie grać, walka o licencję wydaje się bardzo karkołomna.
Widzew Łódź to czterokrotny Mistrz Polski. To też ostatnia polska drużyna, która wystąpiła w prestiżowej Lidze Mistrzów. Budowa nowego obiektu przy ul. Piłsudskiego w Łodzi ma zakończyć się w 2016 roku.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24