Kilkaset faktur z danymi osobowymi "ozdobiło" ulicę Zgierską w Łodzi. Policja wyjaśnia, kto i dlaczego pozbył się dokumentów na ruchliwej arterii. Sprawcy może grozić nawet rok więzienia.
- Witamy w biurze - śmieje się Jerzy, którego spotykamy na ul. Zgierskiej w Łodzi. Razem z kolegą spaceruje wokół setek różowych kartek leżących na odcinku dwustu metrów.
- Spisuj dane. Sprzedamy telemarketerom - śmieje się towarzysz.
Jak nam opowiadają, dokumenty pojawiły się na ulicy w poniedziałek wieczorem.
- Komuś chyba nie chciało się przeciążać niszczarki - przypuszczają.
Kto i dlaczego?
Dokumentami leżącymi na ulicy zainteresowali się strażnicy miejscy.
- Poinformowaliśmy służby miejskie o konieczności uprzątnięcia chodnika, jezdni i przylegających terenów zielonych - wyjaśnia Joanna Prasnowska, rzecznik straży miejskiej w Łodzi.
Sprawa została przekazana policjantom. Funkcjonariusze wyjaśniają okoliczności, w jakich dokumenty znalazły się na drodze.
Ustawa o ochronie danych osobowych precyzuje, że osoba odpowiedzialna za dokumenty może być skazana za udostępnienie dostępu do nich osobom nieupoważnionym. Grozi za to do dwóch lat więzienia.
Jeżeli jednak sprawca działał nieumyślnie (co wydaje się być bardziej prawdopodobne w kontekście miejsca porzucenia dokumentów) kara może polegać na grzywnie, ograniczeniu wolności lub roku za kratkami.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź