Jechał drogą ekspresową S8, upominając innych kierowców w sposób sugerujący, że ma do tego uprawnienia. - Zrównywał się z nimi na sąsiednim pasie, nagrywał telefonem komórkowym i machał czymś, co przypominało policyjną odznakę - przekazuje starszy aspirant Grzegorz Stasiak. 39-latka zatrzymała policja z Tomaszowa Mazowieckiego. Okazało się, że samozwańczy "szeryf" ma cofnięte prawo jazdy, a jego telefon jest kradziony.
Zgłoszenie o mężczyźnie, który daje do zrozumienia, że jest policjantem uprawnionym do kontrolowania ruchu otrzymał w sobotę, 12 lutego, dyżurny komendy powiatowej policji w Tomaszowie. Według zawiadomienia ktoś zrównywał się z pojazdami jadącymi po trasie ekspresowej S8 i nagrywał je telefonem komórkowym.
Kierowca powiadomił prawdziwą policję
- Mężczyzna wymachiwał legitymacją i oznaką. Upominani kierowcy wykazywali się jednak nieufnością co do tożsamości rzekomego policjanta i nie poddawali się "kontroli”. Zamiast tego jeden z kierowców zadzwonił na numer prawdziwej policji - przekazuje starszy aspirant Grzegorz Stasiak, rzecznik komendy powiatowej w Tomaszowie Mazowieckim.
Sprawa wydała się mundurowym tyle tajemnicza, co niepokojąca. Dlatego postanowili jak najszybciej dotrzeć do osoby, która upominała innych. - Poszukiwany mężczyzna został zatrzymany na węźle Jakubów - przekazuje rzecznik tomaszowskiej komendy.
Czytaj też: śmiertelne potrącenie 74-latki. Policja: kierowca ciężarówki prawdopodobnie cofał i nie widział pieszej
Tarapaty kierowcy
Zatrzymany to 39-latek z województwa pomorskiego. Pytany o "interwencje” na S8 powiedział, że interweniował jako obywatel, który nie zgadza się na łamanie przepisów.
- Okazało się, że miał przy sobie legitymację z napisem "international police”, ale oczywiście nie jest żadnym funkcjonariuszem - mówi Grzegorz Stasiak w rozmowie z tvn24.pl.
Po zatrzymaniu wyszło na jaw, że 39-latek sam nie miał prawa wsiadać za kierownicę, bo ma cofnięte uprawnienia. Na tym jednak nie skończyły się problemy "szeryfa”.
- Policjanci nabrali podejrzeń, jeżeli chodzi o telefon używany przez 39-latka. Chcieli sprawdzić, czy urządzenie nie jest kradzione. Kiedy chcieli sprawdzić sprzęt, 39-latek stał się agresywny i użył siły wobec policjantów - mówi Stasiak. Policjanci mieli dobrą intuicję: telefon komórkowy został skradziony prawowitemu właścicielowi.
Zarzuty
39-latkowi przedstawiono kilka zarzutów: podawania się za funkcjonariusza policji (za co grozi rok więzienia), prowadzenia pojazdu mechanicznego po cofnięciu uprawnień do kierowania pojazdami (za co kodeks przewiduje do dwóch lat za kratami) oraz wywierania wpływu na funkcjonariusza publicznego w celu zaniechania czynności służbowej (do trzech lat).
- W prowadzonym postępowaniu policja będzie wyjaśniać, w jaki sposób w rękach 39-latka znalazł się kradziony telefon komórkowy - kończy Grzegorz Stasiak.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View