Co należy do obowiązków strażnika? Między innymi jeżdżenie do sklepu... na polecenie przełożonego. Tak przynajmniej wyglądało to w jednym z oddziałów straży miejskiej w Łodzi. Naczelnik, który wydawał niecodzienne polecenia funkcjonariuszom, został ukarany przez komendanta. Ale to nie koniec jego problemów, bo sprawę bada prokuratura.
- Komendant został zaalarmowany o nieprawidłowościach w poleskim oddziale przez jedną ze strażniczek. Mówiła ona o tym, że funkcjonariusze byli wysyłani m.in. do sklepu przez naczelnika - mówi Joanna Prasnowska, rzecznik straży miejskiej w Łodzi.
Jak się dowiedzieliśmy w straży, wewnętrzne postępowanie potwierdziło dwie takie sytuacje. Raz strażnicy mieli dla naczelnika pojechać do sklepu, a raz do apteki - po leki na problemy żołądkowe.
- Naczelnik został ukarany upomnieniem z wpisaniem do akt - precyzuje Prasnowska.
Sprawa dla prokuratury?
Ale naczelnik może mieć jeszcze inne problemy, bo prokuratorzy będą teraz badać, czy mógł dopuścić się przestępstwa. Zawiadomienie o możliwym przekroczeniu uprawnień złożyła ta sama strażniczka, która wcześniej zaalarmowała komendanta straży miejskiej. Rozmawiali z nią dziennikarze "Dziennika Łódzkiego".
- Ktoś musi wreszcie powiedzieć dość. To nie jest normalne, że ściągany jest patrol strażników z dzielnicy, żeby naczelnikowi "skoczyć" po bułki do piekarni czy do sklepu po tytoń i gilzy do ręcznego wyrabiania papierosów - opowiada na łamach "DzŁ" funkcjonariuszka.
W prokuraturze trwają czynności sprawdzające.
- Dokumenty w tej sprawie trafiły do prokuratury Łódź Polesie. Po zapoznaniu się z nimi, prokurator podejmie decyzję, czy będzie prowadzone śledztwo - tłumaczy Krzysztof Kopania.
Z ukaranym ostatnio naczelnikiem nie udało nam się skontaktować.
Autor: bż/jb / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24