- Przyszli i powiedzieli, że moja kuchnia może w każdej chwili eksplodować. Kuchnia miała być prawie za darmo, potem przyszły raty do spłacania - lamentuje pani Bożena z Łęczycy. Portal tvn24.pl ustalił, że w podobny sposób oszukanych miało zostać 25 innych starszych osób. Oszuści - 32 i 60-latek staną przed sądem.
Pani Bożena (poprosiła nas o zmianę imienia) ma tysiąc sto złotych emerytury. Wiązanie budżetu od pierwszego do pierwszego nigdy nie było proste, zwłaszcza, że staruszka jest wdową. Od listopada brakuje jej na leki, bo spłaca raty za kuchnię gazową, którą wcisnęli jej "eksperci".
- Przyszli jacyś panowie i powiedzieli, że muszą skontrolować rury od gazu. Potem złapali się za głowę i ostrzegli, że moja kuchnia w każdej chwili może eksplodować - opowiada tvn24.pl emerytka z Łęczycy.
"Sympatyczni panowie" - bo tak określa ich do dziś kobieta - szybko znaleźli rozwiązanie tej "dramatycznej" sytuacji - zaproponowali kobiecie nową kuchnię.
- Miałam zapłacić tylko za wymianę, bo była jakaś promocja - zapewnia kobieta.
Mężczyźni dali jej dokumenty do podpisania. Wśród nich była umowa kredytowa. Staruszka od tego momentu spłaca po 52,70 złotych. Według umowy raty ma płacić przez trzy lata, co daje niemal 1,9 tys. złotych. Tymczasem jej kuchnia warta jest niecałe 770 złotych.
Przestępczy marketing
W identycznej sytuacji co pani Bożena jest 25 innych emerytów. Wszyscy mieszkają albo w Łęczycy, albo w Krośniewicach (łódzkie). Do wszystkich zapukali ci sami mężczyźni - 32-letni Kamil O. i 60-letni Leon Ś.. Młodszy pracował jako przedstawiciel handlowy firmy oferującej usługi jednej z konińskich firm. Starszy pracował jako monter. Obydwaj byli spokrewnieni z właścicielką firmy. Dzięki swojej metodzie "na wybuchającą kuchenkę" wcisnęli starszym osobom sprzęt za niemal 40 tys. złotych.
Od środy obydwaj są oskarżeni o oszustwo. Śledczy mogli przeprowadzić śledztwo i zebrać niezbędne dowody, bo na policję zaczęli zgłaszać się kolejni oszukani.
- Mężczyźni nie przyznają się do winy. Grozi im do 8 lat więzienia - informuje tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Spieniężyć naiwność
W trakcie śledztwa prokuratorzy ustalili, że zazwyczaj oskarżeni zapewniali, że nowa kuchnia objęta jest promocją i starsza osoba zapłaci jedynie za wymianę.
- Pokrzywdzone osoby na prośby rzekomych specjalistów udostępniały dowody osobiste, legitymację emeryta lub rencisty, a także udzielały informacji co do wysokości osiąganych dochodów - wymienia prokurator Kopania.
Kopania dodaje, że ofiary oskarżonych mężczyzn najczęściej nie czytały treści przedstawianych im dokumentów.
- Dopiero po wyjściu oskarżonych z mieszkań okazywało się, że wystawione rachunki opiewały na kwotę 1499 złotych - mówi Kopania.
Śledczy wykazali, że kuchenki sprzedawane oszukanym nie były warte więcej niż 750-770 złotych.
"Chcę tylko spokoju"
W czasie śledztwa policja dotarła do wielu innych starszych osób, które kupiły "promocyjną kuchnię". Nie wszyscy jednak chcieli współpracować ze śledczymi.
- Już trudno. Stało się, chcę mieć święty spokój. Nie chcę być ciągana po sądach. Boję się tego - mówi nam inna emerytka z Łęczycy.
To duży błąd, bo jak podkreśla mec. Bronisław Muszyński - oszukani emeryci zamykają sobie drogę do walczenia o swoje prawa.
- Umowa podpisana w wyniku przestępstwa jest nieważna. Poszkodowani powinni poinformować firmę, z którą podpisali umowę, że są gotowi oddać sprzęt. Lepiej też przestać płacić raty, dzięki czemu zmniejszą swoje straty - informuje Muszyński.
Od kilku dni próbowaliśmy skontaktować się z właścicielką firmy, którą reprezentowali oskarżeni. Niestety, jej telefon komórkowy, który jest widoczny na przedkładanych emerytom umowie jest głuchy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź