Kierowca autobusu w gminie Gołdap przekroczył prędkość. Policjanci przy okazji kontroli - zgodnie z nowymi obowiązkami - sprawdzili stan licznika. Okazało się, że wskazuje on o blisko pół miliona kilometrów mniej, niż wskazywał miesiąc temu. Sprawa będzie teraz wyjaśniana - podobnie jak dziesiątki innych podobnych przypadków z ostatnich dni. Za "przekręcanie" licznika grozi do pięciu lat więzienia.
Kierowca autobusu rejsowego został zatrzymany do kontroli drogowej, bo prowadzony przez niego pojazd jechał o 19 kilometrów na godzinę zbyt szybko.
- Do zdarzenia doszło w niedzielę po godzinie 16 w miejscowości Pogorzel w gminie Gołdap - mówi sierżant sztabowy Anna Barszczewska.
Podczas kontroli okazało się, że stan licznika wskazuje prawie o pół miliona kilometrów mniej, niż wskazywał miesiąc wcześniej. Wcześniejszy wpis ze stacji diagnostycznej z grudnia 2019 roku wykazywał, że autobus przejechał prawie 914 tys. kilometrów. W chwili policyjnej kontroli było to już tylko niecałe 445 tys. km.
Gdzie podziały się brakujące kilometry z autobusu rejsowego? Kierowca nie potrafił tego wyjaśnić, więc zrobią to policjanci.
Od 25 maja zeszłego roku cofanie liczników jest przestępstwem, za które może grozić do pięciu lat więzienia.
Jeżeli się okaże, że ktoś faktycznie majstrował przy liczniku, to:
KOMU GROZI KARA?
Policja zaczyna dochodzenie w sprawie każdego skontrolowanego auta, z licznika którego w tajemniczy sposób zniknęły kilometry. Sprawdzają, czy doszło do przestępstwa z artykułu 306a Kodeksu karnego.
Zapisano w nim, że odpowiedzialność karna spada na:
- osobę, która fizycznie dokonuje zmian we wskazaniach drogomierza;
- osobę, która ingeruje w prawidłowość jego pomiaru;
- osobę, która zleca wykonanie powyższych "usług".
A CO, JEŚLI KTOŚ ZMIENI WSKAZANIA LICZNIKA BEZ MOJEJ WOLI?
Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki podkreśla, że "kręcenie" licznikiem to w świetle obowiązujących przepisów poważna sprawa, którą trzeba wyjaśnić.
- Mamy gigantyczne doświadczenie w ustalaniu winy nawet wtedy, kiedy ktoś się jej wypiera. W zdecydowanej większości spraw ludzie zasłaniają się niewiedzą, udają zaskoczonych czy oszukanych. Mamy wiedzę, jak weryfikować takie przypadki - mówi Boratyńska.
KTO USTALA WYSOKOŚĆ KARY?
Jak w przypadku każdego przestępstwa, policja przekazuje wnioski z prowadzonego dochodzenia prokuratorom. A ci kierują sprawę dalej do sądu.
- To będzie normalna, pełnowymiarowa sprawa karna. Niekoniecznie z długą listą wezwanych świadków, ale z pewnością z udziałem biegłego sądowego - mówi mecenas Bronisław Muszyński, karnista z Łodzi.
Podkreśla, że udowodnienie komuś winy z artykułu 306a wcale nie będzie proste.
- Trzeba będzie wykazać jednoznacznie, że było to przestępstwo popełnione w sposób umyślny. Wymiarowi sprawiedliwości trudno będzie uniknąć wątpliwości, a one zawsze rozpatrywane są na korzyść obwinionego - podkreśla prawnik.
KTO I W JAKICH OKOLICZNOŚCIACH MOŻE WPAŚĆ?
Od stycznia policjanci zobowiązani są przy okazji każdej kontroli spisać stan licznika pojazdu i wpisać go do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców.
Ten sam obowiązek - w przypadku kontroli drogowej - spadł też na inspektorów Inspekcji Transportu Drogowego, funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej, Straży Granicznej oraz Służby Celno-Skarbowej.
- W Szczercowie, w województwie łódzkim, policjanci zatrzymali do rutynowej kontroli osobowego volkswagena. Okazało się, że drogomierz wskazywał 63 tysiące kilometrów przebiegu auta. W czerwcu ubiegłego roku na liczniku było 350 tysięcy - mówi Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki.
Kierowca auta tłumaczył, że licznik musiał się samoczynnie skasować. Wyjaśni to policyjne dochodzenie.
SKĄD POLICJA WIE, ŻE KILOMETRÓW NA LICZNIKU POWINNO BYĆ WIĘCEJ?
Z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. To do niej, od 2014 roku, trafiają wpisy z każdego przeglądu technicznego w Polsce. Diagności są zobowiązani do uzupełniania bazy na podstawie rozporządzenia ministra transportu w sprawie przeprowadzania badań technicznych pojazdów.
Teraz, od początku 2020 roku, baza będzie uzupełniania częściej.
- Przy okazji każdej kontroli, nawet takiej, która nie wykazała nieprawidłowości, policjanci będą wpisywać do CEPiK-u datę kontroli drogowej wraz z informacją o tym, ile kilometrów wskazywał drogomierz - mówi starszy aspirant Marzanna Boratyńska.
CZY KAŻDY ZATRZYMANY KIEROWCA ZE ZBYT NISKIM PRZEBIEGIEM TO KRĘTACZ?
Nie. Na rynku są pojazdy, których liczniki same kasują się po przejechaniu określonej liczby kilometrów. I tak niektóre auta kasują automatycznie licznik po przejechaniu miliona kilometrów, a niektóre już po 300 tysiącach.
Problem dotyczy zarówno liczników analogowych, jak i cyfrowych.
MAM MNIEJ NA LICZNIKU, BO POPRZEDNI MI SIĘ POPSUŁ. CO TERAZ?
Nowe przepisy nakazują właścicielowi pojazdu zgłosić wymianę drogomierza w stacji kontroli pojazdów. Będzie miał na to 14 dni.
DLACZEGO "KRĘCI" SIĘ LICZNIKI?
W dużym skrócie - dla zysku. Na rynku wtórnym auto z mniejszym przebiegiem ma wyższą wartość niż auto bardziej wyeksploatowane. A tam, gdzie potencjalny zysk, tam wielu chętnych.
- Komis turecki przekręca licznik, potem kręci właściciel z Niemiec, a na koniec ten, który sprowadza auto do kraju - mówi Zbigniew Kopras ze stacji kontroli pojazdów w Fiałkowie.
Ilu kilometrów brakowało zatrzymanym autom? Rekordowe kontrole policji:
Pogorzel (gm. Gołdap) - 469 tys. km
Targowiska k. Krakowa - 365 tys. km
Szczerców (woj. łódzkie) - 350 tys. km
Szypliszki k. Suwałk - 300 tys. km
Gdańsk - 300 tys. km
Zduńska Wola - 235 tys. km
Lębork - 235 tys. km
Krapkowice - 185 tys. km
Koszalin - 60 tys. km
Szczecin - 40 tys. km
Gorzów Wielkopolski - 30 tys. km
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź