- My tej drogi nie będziemy odśnieżać, bo nas nie stać - mówią przedstawiciele samorządów w woj. łódzkim, którzy od kilku miesięcy muszą utrzymywać dawną drogę krajową nr 14. "Czternastka" została drogą gminną, bo w okolicy otwarto dwie drogi ekspresowe. Już wcześniej gminy narzekały na ten kosztowny "spadek", ale koszty odśnieżania sprawiły, że niektórym skończyła się cierpliwość.
O drodze, która jest jak kukułcze jajo pisaliśmy na tvn24.pl już w połowie listopada. Spór o to, kto powinien o nią dbać zaczyna jednak opuszczać biura urzędników i może bezpośrednio uderzyć w samych kierowców. Okazuje się bowiem, że dawna droga krajowa zimą może nie być przejezdna. Dlaczego? Nikt nie chce płacić za jej odśnieżanie.
- Kiedy spadnie śnieg, to oczekujemy, że ruszy do pracy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - Rafał Matysiak, wiceprezydent Sieradza.
Tyle tylko, że GDDKiA ruszać nie zamierza, bo ustawa o drogach publicznych zakłada, że pojawienie się nowej drogi oznacza, że stara traci swój status. Tak stało się z trasą krajową nr 14, która w momencie oddania dwóch ekspresówek została drogą gminną. A to z kolei oznacza, że płacić powinna gmina.
Pług w "stanie wyższej konieczności"?
Co na to wiceprezydent Matysiak? Podkreśla, że z "czternastki" każdego dnia korzysta kilkadziesiąt tysięcy kierowców. Tym samym jest to wciąż ważna arteria w regionie i nazywanie jej drogą gminną jest - zdaniem samorządowca - dużym nadużyciem.
- Jeżeli na drodze będzie zalegał śnieg i będzie dramatycznie to puścimy pług, ale kosztami będziemy obciążać GDDKiA. Jak nie będą chcieli zapłacić, to wejdziemy na drogę sądową - mówi przed kamerą TVN24 Rafał Matysiak.
Władze Sieradza w tym stanowisku nie są zresztą odosobnione. Wtórują im inni samorządowcy, na barki których spadło utrzymanie dawnej "krajówki".
- Odśnieżenie, konserwacja drogi, koszenie rowów czy malowanie pasów na podległej nam od niedawna drodze to około 300 tys. złotych z budżetu gminy - wylicza Robert Jarzębak, wójt gminy Dobroń, przez którą przebiega 7,5 km dawnej drogi krajowej.
Nasz rozmówca dodaje, że z zarządzanego budżetu musi wydać też około 200 tys. na oświetlenie dwóch węzłów drogi ekspresowej, które znajdują się na terenie gminy.
- Tym samym nowe drogi kosztują nas niemal pół miliona złotych rocznie. Cały nasz budżet to 21 mln, więc to olbrzymi cios - alarmuje wójt.
Ale nie chodzi tu tylko o pieniądze, ale tez o sprzęt. W gminie zarządzanej przez Roberta Jarzębaka jest na przykład tylko jeden traktor do odśnieżania.
- Jak mamy takim sprzętem dbać o tak ważne połączenie? Przecież to absurd - kwituje samorządowiec.
GDDKiA: prawo jest prawem
Iwona Zatorska – Sytyk - Dyrektor Oddziału GDDKiA w Łodzi podkreśla, że do przekazania dawnych "krajówek" doszło zgodnie z obowiązującym prawem.
- Gminy wiedziały z dużym wyprzedzeniem o tym, że będą im przekazane drogi. Mogły się do tego przygotować. My możemy im teraz pomagać tylko w sytuacjach wyjątkowych - tłumaczy Zatorska-Sytyk.
- Pierwsze informacje dotarły do nas dwa lata temu. Co jednak z tego? Przecież nie można tak po prostu powiększyć budżetu o pół miliona złotych - denerwuje się wójt gminy Dobroń.
Lokalni politycy podkreślają, że jeszcze przed przejęciem drogi próbowali prosić o pomoc marszałka województwa łódzkiego.
- Najpierw prosiliśmy o to, żebyśmy nie musieli przejmować dawnej krajówki. Usłyszeliśmy, że to niemożliwe. Poprosiliśmy wtedy o wsparcie finansowe. Też bez efektu - rozkłada ręce wójt Dobronia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź