Na A2 zamontują wyższe ogrodzenia. Takie, których nie przeskoczy łoś. O tym, że zabezpieczenia wokół autostrady trzeba poprawić, wiadomo po wypadku, w którym zginął 59-letni mieszkaniec Warszawy. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad potrzebowała na reakcję niemal cztery lata.
- Zapłacił za śmierć 9 złotych i 90 groszy - mówiła przed kamerą programu "Blisko Ludzi" Małgorzata Rosińska.
Taką kwotę jej 59-letni mąż zapłacił w punkcie poboru opłat na A2, kiedy wracał z Berlina. Była noc. W pobliżu Zgierza jego samochód uderzył w łosia.
- Mąż miał tak poważne urazy mózgowo-czaszkowe, że zginął na miejscu. Nie cierpiał. W zasadzie to jedyne pocieszenie dla mnie i dzieci - dodała.
Zwierzę znalazło się na autostradzie, bo wokół jezdni jest siatka wysoka na 1,6 metra. Z taką wysokością łoś radzi sobie bez problemu.
Dlatego też siatkę trzeba podnieść. 59-latek zginął w czerwcu 2012 roku a dopiero teraz zarządzająca autostradą Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad rozpisała przetarg na poprawienie ogrodzenia. Jak dobrze pójdzie, uda się skończyć prace po czterech latach od tragicznego wypadku.
Cztery lata
Siatka ma zostać podniesiona na 58 kilometrowym odcinku od granicy z województwem wielkopolskim do węzła Stryków – to ok. 120 km siatki. Jak się dowiedzieliśmy, zarządca spodziewa się, że na poprawę bezpieczeństwa trzeba będzie wydać kilkanaście milionów złotych.
- Otwarcie ofert nastąpi 22 marca. Prace, zgodnie z założeniami powinny rozpocząć się i zakończyć jeszcze w tym roku - mówi tvn24.pl Maciej Zalewski, rzecznik GDDKiA w Łodzi.
Ogrodzenie docelowo ma mieć 250 centymetrów wysokości, czyli ma być wyższe o niecały metr od poprzedniego. Ma też być mocniejsze.
Dlaczego dopiero teraz GDDKiA zaczęła działać?
- Od momentu wypadku analizowaliśmy sytuację, szukaliśmy odpowiednich rozwiązań i staraliśmy się zabezpieczyć środki na przeprowadzenie prac – mówi rzecznik.
Zobacz materiał "Blisko Ludzi", zrealizowany rok po tragicznym wypadku:
„Wcześniej ich nie było"
"Stary" odcinek A2 został otwarty w 2006 roku. Kiedy go projektowano w okolicy niemal nie było łosi. Teraz jest inaczej.
O pojawieniu się tzw. grubej zwierzyny (saren, łosi i jeleni) Lasy Państwowe wiedziały na początku 2012 roku, cztery miesiące przed tragedią. Informacja ta jednak nie została przekazana do zarządcy. Bo Lasy Państwowe nie mają obowiązku informować, a GDDKiA nie musi o zwierzęta pytać…
- Łosi przybywa, bo od 2001 roku obowiązuje całoroczny zakaz polowania na te zwierzęta - tłumaczy Hanna Kolasińska z Lasów Państwowych.
Dodaje, że łoś (samce mogą ważyć nawet 800 kg) jest szczególnie groźny dla kierowców.
- To dumne i odważne zwierzę. Widząc nadjeżdżający pojazd niemal nigdy nie ucieknie z drogi - tłumaczy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: tvn24