Zmarły w marcu ubiegłego roku Bohdan Gadomski był znanym dziennikarzem muzycznym. Od kilkudziesięciu lat pisał dla wielu redakcji łódzkich i ogólnopolskich. Współpracował głównie z tytułami zaliczanymi do tzw. prasy kolorowej. Dziennikarz specjalizował się w wywiadach ze znanymi artystami, nie tylko sceny muzycznej. Zmarł w wieku 71 lat. Łódzcy prokuratorzy przedstawili właśnie zarzuty małżeństwu, które opiekowało się chorym na cukrzycę dziennikarzem.
/Zobacz reportaż "Uwagi!" TVN na temat śmierci dziennikarza/
- Małżonkom w wieku 51 i 56 lat przedstawiono zarzuty narażenia pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowania śmierci - przekazuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury okręgowej.
Opiekunowie Gadomskiego nie przyznali się do zarzutów. Złożyli szczegółowe wyjaśnienia.
Zawiadomienie ze szpitala i od bliskich
Zarzuty to efekt śledztwa wszczętego po zawiadomieniu ze strony szpitala, gdzie 24 marca zeszłego roku zmarł znany dziennikarz.
- W ocenie zawiadamiającego wątpliwości budziły i wymagały zbadania okoliczności dotyczące pogorszenia stanu zdrowia, utraty przytomności i śmierci pokrzywdzonego. Podobne zawiadomienie złożyła także grupa znajomych dziennikarza – poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Poważnie chory m.in. na cukrzycę Gadomski na początku ubiegłego roku kilkakrotnie był hospitalizowany. Ostatni raz znalazł się w szpitalu 8 marca. Dziennikarz był już wówczas nieprzytomny. Zmarł w szpitalu 24 marca.
- Wcześniej, po opuszczeniu szpitala 6 marca trafił pod opiekę swojego długoletniego znajomego i jego żony. Został zabrany do ich domu, miał zaordynowane leki, wśród których była insulina - przekazuje Kopania.
Dodaje, że leki zostały wykupione. 8 marca znajomy powiadomił pogotowie, że nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia dziennikarza.
- Nieprzytomnego odwieziono do szpitala, gdzie zmarł, nie odzyskawszy przytomności – wyjaśnił prokurator.
Przedawkowanie
Prokuratura przekazuje, że w domu małżeństwa zespół ratownictwa medycznego zabezpieczył fiolkę z resztką insuliny. Sekcja wykazała, że przyczyną śmierci dziennikarza była skrajna hipoglikemia wywołana najprawdopodobniej przedawkowaniem insuliny.
W czasie śledztwa ustalono, że insulina do organizmu pokrzywdzonego nie była podawana za pośrednictwem specjalnego aplikatora, tzw. pena, lecz w sposób uniemożlwiający precyzyjne kontrolowanie ilości aplikowanego leku.
- Niewątpliwie jest to lek, który trzeba bardzo uważnie dawkować. Szacujemy, że mogło dojść nawet do 10-krotnego przedawkowania insuliny - mówi prokurator Krzysztof Kopania.
Biegły z zakresu diabetologii uznał, że są podstawy do przyjęcia, iż sposób dawkowania insuliny był pozbawiony kontroli i była ona podawana w sposób niewłaściwy.
- W związku z tym doszło prawdopodobnie do przedawkowania, głębokiej hipoglikemii, a w konsekwencji śmierci – kończy Kopania.
Autorka/Autor: bż/gp
Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: arch. prywatne/Uwaga TVN