Właściciele jedynej w Łodzi synagogi, która przetrwała niemiecką okupację staną przed sądem za nieutrzymywanie obiektu w należytym stanie technicznym. - Oskarżeni, 71-letni mężczyzna i 73-letnia kobieta, nie przyznawali się w czasie śledztwa do winy - przekazuje Tomasz Szczepanek z łódzkiej prokuratury okręgowej.
Synagoga znajduje się w oficynie kamienicy przy ulicy Rewolucji 1905 w Łodzi. W jej pobliże nie sposób dostać się osobom postronnym, wejście w głąb podwórka grodzi brama. - Kiedy oprowadzam wycieczki, pozostaje mi stwierdzenie, że tam, kilkadziesiąt metrów od ulicy, znajduje się jedyne, tak duże żydowskie miejsce modlitw, które przetrwało drugą wojnę światową i Holokaust - opowiada Ryszard Bonisławski, regionalista i znawca historii miasta.
Czytaj też: Archeolodzy znaleźli "skarb łódzkiego getta"
Synagoga Reicherów w Łodzi była budowana przez siedem lat, od 1895 do 1902. Modlili się tutaj przede wszystkim mężczyźni mieszkający w tej kamienicy. Podobnych, małych synagog w przedwojennej Łodzi było około dwustu. Została tylko ta jedna.
- W czasie okupacji, naziści przerobili synagogę na skład soli i chemikaliów. To uchroniło budynek przed zniszczeniem. Już po zakończeniu wojny ponownie urządzono tu miejsce modlitw. Budynek przesiąknięty chemicznymi substancjami szybko jednak podlegał degradacji - opisuje Bonisławski.
Sprawą zajmie się sąd. Jest akt oskarżenia
Świątynia po wydarzeniach z 1968 roku została zamknięta i popadała w ruinę. W 1998 roku synagogę odwiedził ówczesny prezydent Czech Vaclav Havel. Na tę okoliczność gmach odmalowano. Niestety, od lat 90. synagoga co jakiś czas stawała się celem wandali.
Stan obiektu w ostatnim czasie zainteresował prokuratorów, którzy sprawdzali, czy właściciele mogli dopuścić się przestępstwa polegającego na niedopełnieniu obowiązku utrzymania obiektu w należytym stanie technicznym.
- Ostatecznie do sądu skierowaliśmy akt oskarżenia przeciwko 71-latkowi i 73-latce. Z zebranego materiału dowodowego wynika, że dopuścili do nadmiernego pogorszenia właściwości użytkowych i sprawności technicznej w zakresie bezpieczeństwa konstrukcji i możliwości właściwego utrzymania stanu technicznego obiektu - opowiada Tomasz Szczepanek z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Wyniki śledztwa jako pierwszy opisał dziennikarz "Dziennika Łódzkiego". Ustalił on, że prokuratorzy powołali biegłego, który stwierdził m.in. ubytki w tynkach, popękane nadproża, zniszczoną stolarkę zewnętrzną oraz uszkodzone gzymsy, z których wypadają cegły.
Oskarżeni nie przyznali się do winy. Grozi im do dwóch lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl, Dziennik Łódzki
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne czytelnika