Najpierw wrzucił złotówkę, potem ukradł całą puszkę. Proces za napad na wolontariuszy WOŚP

Oskarżonemu grozi nie mniej niż trzy lata więzienia
Oskarżonemu grozi nie mniej niż trzy lata więzienia
Źródło: TVN24 Łódź

- Zabrałem ze sobą nóż do tapet. Wolontariuszowi powiedziałem, że nie mam nic do stracenia - opowiadał przed sądem Łukasz R., który zaatakował w Łodzi grupę nastolatków zbierających pieniądze dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Proces ruszył w łódzkim sądzie okręgowym. 33-letni Łukasz R. zaatakował grupę nastolatków kwestujących w samo południe przy ul. Strycharskiej w Łodzi.

- Przyznaję się do winy. Bardzo tego żałuję i przepraszam. Chciałem tylko wystraszyć wolontariuszy. Puszkę wziąłem, bo w domu nie miałem jedzenia - mówił przed sądem oskarżony.

Tłumaczył, że nie dostał wtedy zasiłku na czas. Nie wpłynęły też środki z programu 500 plus.

- Pracowałem na budowie, ale też nie dostałem wynagrodzenia. Pokłóciłem się z konkubiną. Wyszedłem z domu i wtedy zobaczyłem wolontariuszy. To był impuls - opowiada.

Mężczyzna najpierw wrzucił wolontariuszom złotówkę, a potem wyjął nóż do papieru.

- Powiedziałem im, że nie mam nic do stracenia - mówił dziś przed sądem.

W skradzionej puszce było ok. 400 złotych. Łukasz R. wpadł dwa tygodnie po napadzie.

Kilka lat za kratkami

33-latek został oskarżony o rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Za to przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od 3 lat. Najwyższy możliwy wyrok to 15 lat za kratkami.

Oskarżony chce dobrowolnie poddać karze. Jego obrońca zaproponował karę trzech lat więzienia i zadośćuczynienie.

Czterech lat w więzieniu domaga się za to prokurator. Oprócz tego chce, żeby R. zapłacił po 2 tys. złotych zadośćuczynienia dla każdego z trzech zaatakowanych wolontariuszy.

Następne posiedzenie w tej sprawie zaplanowano na 21 września.

Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: