Ma jeden róg, dwa kopyta; w połowie „rozpływa się w powietrzu”. Tak wygląda rzeźba, której zażyczyli sobie mieszkańcy Łodzi. Stanie obok przystanku, który miejscowi nazwali „stajnią jednorożców”.
- O tym zdecydowali sami mieszkańcy – zaznacza na wstępie Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi. Jej biuro prasowe zaprosiło dziennikarzy, żeby zademonstrować rzeźbę przedstawiającą jednorożca.
– Nieraz trzeba mieć swoją fanaberię – podkreśla prezydent.
„Fanaberia” powstała w Japonii. Pracował nad nią Tomohiro Inaba, młody artysta specjalizujący się w uwiecznianiu figur, które zdają się rozpływać w powietrzu.
Tak też jest też z łódzkim jednorożcem – w połowie pomnika bryła zmienia się w plątaninę drutów. To – jak mówi Michał Bieżyński z Łódzkiego Centrum Wydarzeń – największa rzeźba stworzona przez Japończyka.
- On zazwyczaj tworzy w przestrzeniach zamkniętych. Galeriach i muzeach. Dlatego rzeźba stworzona dla miasta to jego najważniejsze dzieło – mówi.
Jednorożec kosztował mieszkańców 400 tysięcy złotych. Do Polski przypłynął statkiem. Jak to się jednak w ogóle stało, że mieszkańcy zapragnęli mieć taką rzeźbę?
Z budżetu obywatelskiego
Rzeźba z bajek związana jest z czymś bardzo przyziemnym: remontem. W 2013 roku magistrat rozkopał główną arterię łączącą wschód z zachodem miasta. Inwestycja za 700 milionów była bardzo kontrowersyjna, bo – jak wyliczali sami urzędnicy – renowacja miała przyspieszyć komunikację miejską o… pół sekundy (o czym pisaliśmy na tvn24.pl).
W czasie prac w samym sercu miasta powstał dworzec tramwajowy, który przykryto kolorowym poszyciem. Kiedy nad miastem wychodzi słońce, dworzec tonie w kolorach. Bajkowe otoczenie komuś skojarzyły się ze „stajnią jednorożców”. Nazwa została podchwycona przez innych.
W 2016 roku, w ramach budżetu obywatelskiego, łodzianie przegłosowali pomysł wybudowania rzeźby, która przedstawiać miała rodzinę jednorożców. W ten sposób nieformalna nazwa dworca miała być już na zawsze uwieczniona.
Łódź hipsterem miast
Urzędnicy od samego początku deklarowali, że popierają brawurowy pomysł mieszkańców.
- To nie jest tak, że złapaliśmy się za głowy, kiedy dowiedzieliśmy się, czego chcą łodzianie - zapewniał Łukasz Goss z łódzkiego magistratu.
Urzędnicy podkreślali, że jednorożec dobrze wpisze się w wizerunek Łodzi, która od lat chce być postrzegana jako miejsce przyjazne artystom i ich niebanalnym pomysłom. Sami mieszkańcy lubią podkreślać, że "Łódź jest hipsterem miast".
Tyle, że wybranie artysty, który podejmie się wyzwania, nie było proste.
Miasto ogłosiło konkurs, który miał wyłonić wykonawcę niezwykłego dzieła. Zgłosiło się wielu artystów, a do finału przeszło pięć propozycji. Wszystkie były bardzo abstrakcyjne i trudno było w nich dostrzec jednorożca – a przecież tego chcieli mieszkańcy. Dodatkowo komisja stwierdziła – co prawda nie wprost - że prace były średnio udane: „jakość i estetyka przedstawionych obiektów uniemożliwia przyznanie I nagrody, a tym samym, wskazanie projektu do realizacji”.
Ostatecznie wszystkie pomysły odrzucono i w trybie zamówienia z wolnej ręki zaproponowano współpracę Japończykowi. Był sierpień 2017 roku.
Jeszcze dwie przeprowadzki
Jednorożca na razie mogli zobaczyć tylko dziennikarze. Łodzianie na upragnionego jednorożca będą musieli poczekać do wiosny.
- Autor rzeźby poprosił nas o to, aby do odsłonięcia doszło, kiedy na ulicach będzie spacerowało więcej osób. Przystaliśmy na tę prośbę – mówi Michał Bieżyński z Łódzkiego Centrum Wydarzeń.
Dokładna data odsłonięcia rzeźby nie jest jeszcze znana. Wiadomo za to, że jednorożec nie powędruje od razu w miejsce docelowe. „Stajnia jednorożców” stoi przy południowym krańcu reprezentacyjnej części ulicy Piotrkowskiej. Ponieważ obecnie jednak jest tam budowany hotel, to jednorożec stanie na razie z drugiej, południowej strony ulicy.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź