Kierowca czarnego volkswagena ignoruje czerwone światło, a potem przejeżdża na drugą stronę skrzyżowania. Takich kierowców, jak ten nagrany na ulicy Inflanckiej w Łodzi, mają wyłapywać systemy instalowane przez Inspekcję Transportu Drogowego. - W tamtym roku 31 urządzeń zarejestrowało prawie 45 tysięcy kierowców, którzy zignorowali czerwone światło - mówi Wojciech Król, rzecznik Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Film, który został zamieszczony w sieci został nagrany w poniedziałek około godziny 15. - Wjazd na czerwonym świetle stanowi poważne wykroczenie, które może skończyć się poważnym wypadkiem. Nie po to uczymy małe dzieci, że czerwone znaczy stop, żeby potem tolerować takie zachowanie wśród kierowców - opowiada młodszy aspirant Jadwiga Czyż z łódzkiej drogówki.
Podkreśla, że za zignorowanie czerwonego światła grozi 500 złotych mandatu i 15 punktów karnych. - Staramy się wyłapywać kierowców, którzy decydują się na takie nieodpowiedzialne zachowanie - zaznacza Czyż.
W ubiegłym roku niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej w całej Polsce doprowadziło do 256 wypadków, w których zginęło 10 osób, a 333 odniosło obrażenia.
Codziennie ponad 120 namierzonych
Żeby skuteczniej wyłapywać kierowców, którzy przejeżdżają na czerwonym świetle, Generalna Inspekcja Transportu Drogowego instaluje systemy nadzoru ruchu drogowego. - Pierwsze urządzenia pojawiły się już w 2015 roku. W ubiegłym roku łączna liczba urządzeń zwiększyła się do 50, ale jeszcze nie wszystkie działają - opowiada Wojciech Król, rzecznik GITD.
Podkreśla, że w 2023 roku urządzenia namierzyły 44 978 kierowców, którzy dopuścili się wykroczenia. Ponad 120 dziennie.
Czytaj też: Przekroczył podwójną ciągłą, wyprzedzanie kontynuował na zakręcie. Jechał za nim radiowóz
- Najwięcej wykroczeń zarejestrowało urządzenie we Wrocławiu, które rejestruje sytuację na skrzyżowaniu Gądowianki z ulicami Bystrzycką i Na Ostatnim Groszu. W ciągu roku namierzono tam 13 tysięcy kierowców, którzy przejechali na czerwonym świetle - opowiada Król.
Skrzyżowania z kamerami nie muszą być oznaczane
Rzecznik GITD podkreśla, że o ile wszystkie fotoradary muszą być poprzedzone odpowiednim oznakowaniem, o tyle nie ma obowiązku wskazywania, na których skrzyżowaniach pracują kamery.
- To jednak nie oznacza, że robimy z tego jakąś tajemnicę. Kamery są jaskrawożółte. Publikujemy też w sieci mapę, na której można znaleźć każde miejsce objęte nadzorem - zaznacza Król.
Dwie kamery i nadzór człowieka
Wojciech Król zaznacza, że system rejestruje samochody, które wjeżdżają przy czerwonym świetle, a potem nagrania są przekazywane do pracowników, którzy oceniają każdą sytuację. Wszystko to po to, żeby wzywani nie byli na przykład kierowcy karetek na sygnale, którzy pędzili do chorych.
- Po weryfikacji materiału, pracownicy prowadzą dalsze czynności wyjaśniające w sprawie naruszenia przepisów ruchu drogowego. Wtedy do właściciela pojazdu, ustalonego dzięki automatycznej wymianie informacji z Centralną Ewidencją Pojazdów, kierowane jest wezwanie do wskazania kierującego pojazdem - opowiada Wojciech Król.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: LDZ Zmotoryzowani Łodzianie