46-latek, który jechał pasem awaryjnym autostrady A1 na skuterze, tłumaczył łódzkim policjantom, że pomylił drogę. Mężczyzna był trzeźwy. Za wjazd na drogę szybkiego ruchu został ukarany mandatem.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek (11 lipca) na wysokości Miejsca Obsługi Podróżnych - Wiśniowa Góra przy łódzkim odcinku autostrady A1. Patrolujący drogę policjanci zauważyli, jak zza jednej z ciężarówek wyłania się skuter. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zgodnie z przepisami pojazd nie mógł poruszać się autostradą ani jej pasem awaryjnym. - Policjanci, mając na uwadze bezpieczeństwo motorowerzysty, natychmiast polecili mu zjechanie do miejsca obsługi podróżnych. Kontrola stanu trzeźwości i uprawnień 46-latka nie wykazała nieprawidłowości - relacjonuje młodszy aspirant Jadwiga Czyż z łódzkiej drogówki. Dodaje, że mężczyzna tłumaczył policjantom, że pomylił drogi. - Wspomniał również, że obawiał się jadących autostradą samochodów ciężarowych, dlatego poruszał się pasem awaryjnym i aby nie powodować zagrożenia, jechał wolno, bo z prędkością 30 kilometrów na godzinę. Policjanci ukarali mężczyznę mandatem w wysokości 250 złotych.
Policja przypomina
Policjanci przypominają, że na autostradę nie można wjeżdżać rowerem, skuterem ani motorowerem. Przy wjeździe na autostradę informują o tym odpowiednie znaki drogowe. - Autostrada jest drogą dwujezdniową, oznaczoną odpowiednimi znakami drogowymi, przeznaczoną tylko do ruchu pojazdów samochodowych. Nie wolno wjeżdżać na nią ani motorowerem, ani skuterem z silnikiem o pojemności do 50 cm3 - przypomina mł. asp. Jadwiga Czyż z łódzkiej drogówki. Dodaje: - Wjazd na "trasę szybkiego ruchu" i związane z tym silne podmuchy wiatru pochodzące od szybciej jeżdżących pojazdów sprawiają, że poruszając się takim jednośladem, stajemy się najmniej chronionymi użytkownikami drogi. Często takie sytuacje kończą się śmiercią nie tylko motorowerzysty, ale również innych osób uczestniczących w wypadku - kończy policjantka.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi