Byli na tyle zuchwali, że niemal nikt nie zwracał na nich uwagi. Dwóch mężczyzn próbowało załadować auto na lawetę na ruchliwej łódzkiej ulicy. Tyle że właścicielka auta nic o tym nie wiedziała.
Łódzcy policjanci zajmujący się kradzieżami samochodów patrolowali w ubiegłym tygodniu ulicę Puszkina w Łodzi. Zwrócili uwagę na mężczyzn, którzy ładowali na lawetę samochód osobowy.
- Gdy obserwowani zorientowali się, że podchodzą do nich policjanci, próbowali złożyć podjazdy holownicze i odjechać z miejsca zdarzenia - mówi podkom. Aneta Sobieraj z łódzkiej policji.
Funkcjonariusze nie mieli wątpliwości, że zatrzymany 29-latek i starszy o dwa lata jego kolega chcieli po prostu ukraść auto.
- Legitymowani nie mieli dowodu rejestracyjnego samochodu, który miał znaleźć się na lawecie. Policjanci skontaktowali się z ustaloną właścicielką pojazdu. Zaskoczona kobieta nie wiedziała nic na temat zlecenia holowania i stwierdziła, że jej auto powinno być zaparkowane przy Puszkina - dodaje Sobieraj.
"Jesteśmy z urzędu"
Policjanci niedługo potem zatrzymali trzeciego mężczyznę, 23-letniego.
- To wspólnik zatrzymanych. Wszyscy byli notowania za podobne przestępstwa - mówi Sobieraj.
Funkcjonariusze twierdzą, że dzień przed zatrzymaniem grupa próbowała ukraść inne auto.
- Właścicielka samochodu zaparkowanego na placu Zwycięstwa zawiadomiła policjantów, że ktoś próbował załadować jej pojazd na lawetę - mówi podkom. Sobieraj.
Sprawcy - jak wynikało ze zgłoszenia - tłumaczyli kobiecie, że realizują zlecenie przewozu, które otrzymali z magistratu.
- Pokrzywdzona zeznała, że sprawcy zdarzenia poruszali się lawetą o podobnych numerach rejestracyjnych i w takim samym kolorze - dodaje Aneta Sobieraj.
Zatrzymani mężczyznom grozi do 10 lat więzienia. Policja twierdzi, że sprawa ma charakter rozwojowy.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi