10-letni chłopiec zmarł w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Dziecko trafiło tam z powodu ciężkiego przebiegu infekcji. Lekarzom nie udało się go uratować. Jak informuje rzecznik szpitala, oddziały pediatryczne są przepełnione. - Dawno takiej sytuacji nie było. Pediatrzy mówią o czymś, co zostało nazwane miksem wirusów - podkreśla.
10-latek trafił do łódzkiego szpitala z placówki w Tomaszowie Mazowieckim. Jego stan był ciężki. - W środę do naszego szpitala z placówki w Tomaszowie Mazowieckim przyjechał 10-letni chłopiec. Od razu został przyjęty na intensywną terapię, to był bardzo ciężki stan. Po kilku godzinach zamarł, mimo starań lekarzy nie udało się go uratować - mówi nam Adam Czerwiński, rzecznik Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Rzecznik placówki podkreśla, że lekarze nie wiedzą, czy chłopiec chorował na grypę. Dziecko nie miało wykonanego testu.
- W przebiegu infekcji doszło do rozwoju infekcji bakteryjnej ogólnoustrojowej i rozwoju posocznicy, która zakończyła się tragicznie. Takie sytuacje niestety zdarzają się w medycynie i pomimo zastosowania antybiotykoterapii niestety nie wszystkich pacjentów udaje się uratować - mówi dr Katarzyna Fortecka-Piestrzeniewicz z łódzkiego szpitala.
Rzecznik ICZMP: sytuacja jest trudna, dawno takiej nie było
Rzecznik ICZMP w Łodzi podkreśla, że obecnie oddziały pediatryczne są przepełnione. Ale zapewnił, że wszystkie dzieci są przyjmowane do placówki.
- Pacjentów jest więcej niż miejsc, ale na razie ich nie odsyłamy. Sytuacja jest trudna, dawno takiej nie było - mówi Czerwiński. I dodaje: - Pediatrzy mówią o czymś, co zostało nazwane miksem wirusów, czyli mowa tutaj o RSV, grypie, adenowirusach i COVID-19.
Źródło: tvn24.pl