Roman K., były poseł Ruchu Palikota i redaktor naczelny tygodnika "Fakty i Mity" został skazany na 10 lat więzienia. Sąd uznał, że K. nakłaniał do zabójstwa swojej żony. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok usłyszały też cztery inne osoby.
Sąd uznał, że Roman K. namawiał do zabicia Ewy K., swojej byłej żony. Został skazany na 10 lat pozbawienia wolności (od trzech przebywa w areszcie śledczym).
Były poseł został też uznany za winnego wyrządzenia szkody finansowej spółce, która wydawała "Fakty i Mity". Chodzi m.in. o 900 tysięcy złotych, które były poseł miał zarobić przy sprzedaży kamienicy należącej do spółki oraz ponad 300 tysięcy przy okazji kupna działki w Zgierzu.
Roman K. ma też siedmioletni zakaz obejmowania wyższych stanowisk kierowniczych. Ma też wypłacić 200 tysięcy złotych grzywny na rzecz spółki oraz 167 tysięcy na rzecz towarzystwa ubezpieczeniowego Warta. Grzywnę ma wpłacić z inną skazaną w tym procesie osobą - Karoliną W.
Były poseł ma też zapłacić 20 tysięcy złotych na rzecz byłej żony.
Wyrok usłyszały też cztery inne osoby. One odpowiadały przed sądem za działanie na szkodę spółki wydającej "Fakty i Mity". Karolina W. skazana została na dwa lata i cztery miesiące więzienia a Waldemar R., Adrian S. i Jarosław G. - na rok więzienia w zawieszeniu.
Wyrok nie jest prawomocny. Jego uzasadnienie było niejawne. Z wyroku zadowolona była prokuratura, chociaż w czasie procesu żądała dla Romana K. surowszej kary - 15 lat pozbawienia wolności.
Odwołać się do sądu drugiej instancji chce obrońca byłego posła Agnieszka Łupińska-Mędrzycka, która po wyroku stwierdziła, że kara "jest zbyt surowa".
- Wystąpimy o pisemne uzasadnienie wyroku. Sąd bardzo ogólnie odniósł się do zgłaszanych przez nas wątpliwości i z pewnością nie czujemy się usatysfakcjonowani tą argumentacją - mówiła po odczytaniu wyroku obrońca Romana K.
Zlecenie zabójstwa
Śledztwo w sprawie polityka Romana K. było prowadzone od 2013 roku przez Centralne Biuro Śledcze Policji oraz Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi (w 2016 roku prokuratury apelacyjne zostały zastąpione przez prokuratury regionalne). Służby zaczęły wtedy gromadzić dowody na to, że Roman K. zlecił zabójstwo własnej żony.
"Podejrzanemu zarzucono wielokrotne nakłanianie, w kraju i za granicą, dwóch osób do dokonania zabójstwa jego żony" - informowała trzy lata później, w 2016 roku Prokuratura Apelacyjna w Łodzi. Komunikat pojawił się na stronie internetowej niedługo po tym, jak funkcjonariusze CBŚP zatrzymali byłego posła Ruchu Palikota.
Prokuratura twierdziła wtedy, że K. za zabójstwo oferował "znaczną sumę pieniędzy".
- Wskazywał przy tym, że oczekiwany przez niego sposób popełnienia zabójstwa mający na celu upozorowanie śmierci z przyczyn naturalnych lub w następstwie nieszczęśliwego wypadku - wyjaśniał w 2016 roku Jarosław Szubert z Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi.
Reporterom "Superwizjera TVN" udało się dotrzeć do mężczyzny, którego K. miał prosić o znalezienie zabójców byłej żony.
- Do tego miało dojść w Toronto, gdzie mieszkała kobieta. Wskazywał przy tym, że krzywda ma nie stać się ich dzieciom - mówił rozmówca "Superwizjera".
Był księdzem i politykiem
Roman K. ma 52 lata. Przez trzy lata pełnił posługę jako ksiądz. Stan kapłański porzucił, żeby wziąć ślub. Potem - pod pseudonimem - wydał głośną książkę pod tytułem "Byłem księdzem". Przez kilkanaście lat był szefem "Faktów i Mitów". Pismo otwarcie krytykowało Kościół katolicki.
W 2011 roku K. skutecznie ubiegał się o mandat posła z listy Ruchu Palikota. W kolejnych wyborach nie ubiegał się o reelekcję.
Autor: bż/ks/kwoj / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź