Do pięciu lat więzienia może grozić 34-letniej kobiecie, która pijana opiekowała się swoimi dziećmi w wieku siedmiu miesięcy oraz dziewięciu lat i zaatakowała ratowników medycznych interweniujących w jej mieszkaniu.
Policjanci zostali wezwani przez załogę pogotowia ratunkowego do jednego z mieszkań w dzielnicy Górna w Łodzi.
34-letnia kobieta wezwała pogotowie do swojego znajomego, który źle się poczuł podczas wizyty w jej mieszkaniu. 57-latek został przewieziony do szpitala. Podczas interwencji ratowników medycznych kobieta przewróciła się trzymając na rękach siedmiomiesięcznego syna. Dziecko doznało obrażeń głowy, zostało więc przewiezione do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.
W mieszkaniu obecny był również drugi syn kobiety w wieku dziewięciu lat. Widząc stan kobiety, ratownicy powiadomili policję, co spotęgowało jej agresję. Ubliżała ratownikom, groziła, odpychała, szarpała, a jednego uderzyła pięścią w twarz. 34-latka została zatrzymana przez policję. Okazało się, że miała w organizmie 1,8 promila alkoholu. Starszym synem kobiety zaopiekowała się babcia.
Zarzuty
Po wytrzeźwieniu kobieta usłyszała zarzuty narażenia swojego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, naruszenia nietykalności, znieważenia oraz gróźb karalnych wobec ratowników medycznych. Grozić może jej kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Decyzją prokuratora została objęta dozorem policyjnym.
Autor: gp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice