Są sale vip, eleganckie loże i efektowne zadaszenie. Stojąc na ulicy Unii w Łodzi można zachwycać się obiektem Łódzkiego Klubu Sportowego. A raczej jego wycinkiem, bo miasto postawiło dotąd jedną trybunę. I niewykluczone, że na tym się skończy. - Robią z nas pośmiewisko na całą Polskę - denerwują się kibice ŁKS. Niedawno Łódź ogłosiła kolejny przetarg na dokończenie trybun. Oferty otwarto w tym tygodniu.
To był bolesny upadek, po którym - jak wieszczono - jeden z najstarszych polskich klubów piłkarskich miał przestać istnieć. Dokładnie sześć lat temu Łódzki Klub Sportowy został wyrzucony z I ligi za długi.
Teraz, odbudowana od zera drużyna znowu puka do bram Ekstraklasy. Tyle, że najnowsza historia klubu jest tyleż heroiczna, co tragikomiczna.
Bo wszystko wskazuje na to, że ŁKS będzie miał najdziwniejszy stadion ze wszystkich drużyn w piłkarskiej elicie. Na całym świecie standardem bowiem jest to, że płyta boiska otulona jest trybunami ze wszystkich stron.
W Łodzi jest inaczej.
Wzdłuż jednego z boków boiska stoi piękna, nowoczesna trybuna, za którą łodzianie zapłacili blisko 95 milionów złotych. Czyli o 43 mln mniej, niż trzeba było zapłacić za pełnowymiarowy stadion, na którym dziś gra Widzew Łódź.
Wzdłuż pozostałych boków boiska hula wiatr. Sportową rywalizację bez większego problemu można by było oglądać, czekając na pociąg na pobliskim dworcu kolejowym. Widok na boisko jednak zastawiono wysokim płotem - żeby nie było zbyt wielu amatorów darmowego oglądania spotkań.
Wszystko to dzieje przez decyzje urzędników i ich niespełnione obietnice.
Najtrwalsza prowizorka
Stary stadion Łódzkiego Klubu Sportowego był ruderą, której nie opłacało się remontować. Dlatego w Łodzi przez lata głośno mówiło się o konieczności wybudowania nowego.
Od 2009 roku miasto poszukiwało wykonawcy. Po czterech latach rozpisywania przetargów, wyłaniania wykonawców i ich rezygnowania nastał rok 2013. A wraz z nimi pierwsze konkrety.
Wtedy to ogłoszono, że ŁKS w końcu będzie miał nowoczesny stadion. Problemem było jednak to, że klub dopiero co został wyrzucony z zaplecza ekstraklasy i grał z półamatorskimi zespołami z regionu.
Dlatego też zasadność budowania pełnego obiektu budziła w mieście duże kontrowersje. Ostatecznie urzędnicy zdecydowali się na rozwiązanie tymczasowe: obwieszczone, że przy al. Unii powstanie tylko jedna trybuna.
Założenie było takie: każdy awans o klasę rozrywkową miał być nagradzany wybudowaniem dodatkowej trybuny. A zatem do momentu dołączenia do piłkarskiej, polskiej elity miał mieć normalny obiekt.
Te obietnice potwierdzała prezydent Łodzi, Hanna Zdanowska na meczu otwarcia obiektu - w sierpniu 2015 roku.
- Zamiast co roku dobudowywać trybuny lepiej dokończyć rozbudowę za jednym zamachem. Tak jest taniej i bardziej praktycznie. I taką finalnie decyzję podjęło miasto - mówi w rozmowie z tvn24.pl Paweł Bliźniuk, radny sejmiku województwa, który od samego początku zajmuje się sprawą budowy obiektu dla ŁKS.
Kiedy brakuje pieniędzy
Od kilku lat kibice ŁKS byli zatem karmieni nieco inną wizją. Klub miał się wzbogacić o trzy brakujące trybuny za jednym podejściem. Proste? Proste, o ile się ma pieniądze.
A Łódź pieniędzy na trybuny nie ma. Przynajmniej nie tyle, ile za prace liczą sobie wykonawcy. Rok temu miasto ogłosiło przetarg na dokończenie obiektu. Urzędnicy zaznaczali jednak, że na całość prac zagwarantowano w budżecie około 95 milionów złotych. A najtańsza oferta opiewała na 139 mln złotych.
Przetarg został unieważniony, a władze miejskie rozpoczęły tak zwany dialog techniczny. W jego trakcie szukano sposobu na zmniejszenie kosztów inwestycji.
Niedawno Łódź ogłosiła kolejny przetarg na dokończenie trybun. Oferty otwarto w tym tygodniu.
- Najtańsza propozycja to 129 milionów. Czyli sporo mniej, niż rok temu. Dialog techniczny przyniósł wymierne korzyści - podkreśla Paweł Bliźniuk.
Co z tego, skoro i tak firma chce więcej, niż ma miasto. A to oznacza tyle, że przed ŁKS stoi widmo tego, że z jedną trybuną zostanie na długo.
Czas decyzji
Oficjalnie jeszcze nikt z łódzkiego magistratu nie poinformował, że z rozbudowy nici.
- Prace mogę ruszyć, jeśli zostanie zwiększona kwota na rozbudowę stadionu. O tym zadecydują władze miasta, piłka jest po ich stronie - mówi Paweł Bliźniuk.
Tyle, że nie wiadomo, czy na taki ruch Hanna Zdanowska się zdecyduje. Zwłaszcza, że kilka kilometrów dalej jest już pełnowartościowy stadion, na którym gra Widzew Łódź. Łączny koszt obiektu to 138 milionów złotych.
Na Widzewie nastroje są zupełnie inne, niż u rywala zza miedzy. Oto bowiem na obiekcie rok do roku bite są rekordy Polski w liczbie sprzedanych karnetów. Na meczach, nawet z mniej wymagającymi rywalami, stawia się często komplet widzów.
- ŁKS płaci za to, że urzędnicy chcieli przyoszczędzić na budowie kilka lat temu. Teraz skończy się tak, że będziemy pośmiewiskiem. Chytry dwa razy traci - komentuje Piotr, wieloletni kibic ŁKS.
A co mówią urzędnicy? Że zapisy przesłanych do magistratu ofert są obecnie analizowane.
- Na tym etapie nic więcej nie można powiedzieć. Wszystkie inne informacje dotyczące przetargu to plotki. I nic więcej - mówi Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Hanny Zdanowskiej.
***
Łódzki Klub Sportowy zajmuje obecnie drugie, premiowane awansem do Ekstraklasy, miejsce w 1 lidze.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: UMŁ